Dokonywany przez Elona Muska w amerykańskich wydatkach audyt, mający w rzeczywistości znamiona rewolucji czy wręcz, w ostatnich dniach, pełzającej wojny domowej o pieniądze podatników, uwydatnił skalę kupowania za granicą wpływów przez administrację Joe Bidena, choć właściwej należałoby powiedzieć: skalę korumpowania od dłuższego czasu przez amerykański deep state elit medialno-politycznych na świecie, na rzecz realizacji własnej agendy. Musk ze swym przebojowym zespołem do spraw wydajności rządu USA pozwala zatem nagłośnić mechanizmy i skalę tego procederu, choć faktycznie rzecz biorąc, być może ustalone dotychczas przezeń i tak szokujące informacje są tylko wierzchołkiem góry ludowej. Wszak Pentagon oblał siedem audytów z rzędu, nie będąc w stanie uzasadnić wydatków na miliardy dolarów, z kolei CIA, znana przecież z tego, że stanowi swoiste państewko w państwie, była poddana audytowi Kongresu z prawdziwego zdarzenia już dobre ponad pół wieku temu, stąd równie dobrze Muska i jego ludzi czeka jeszcze syzyfowa praca mierzenia pojemności czarnej dziury.
Otóż obok niewątpliwego aspektu komicznego, a także – co ważniejsze – podstaw do nadziei, że zakręcenie dolarowego kurka odetnie na dłużej tlen największym aberracjom, które w ostatnich latach znajdowały tak wielki posłuch i rezonans wśród polityków, mediów i NGOsów na świecie, trzeba zdać sobie przy tej okazji sprawę, że cała ta sytuacja obnażyła przede wszystkim, jak bardzo bantustany pokroju naszego kraju są bezbronne i podatne na najróżniejsze obce wpływy, byle były one odpowiednio ubrane, a zwłaszcza wystarczająco okraszone benefitami.
Rewolucyjny proceder
To jednak, co w tym zjawisku jest naprawdę wyjątkowe, to potencjał wywoływania zdumienia, oburzenia czy przerażenia – reakcji skądinąd słusznych – podczas gdy w rzeczywistości mamy, mimo wszystko, do czynienia ze swego rodzaju tajemnicą poliszynela. Innymi słowy, gdzieś z tyłu głowy wszyscy wiedzieliśmy, że odpowiedzenie sobie na pytanie: „Ile minut zajmuje wydrukowanie kilku milionów dolarów?” jest czasem najsensowniejszym wytłumaczeniem decyzji bądź przynajmniej orientacji sterujących naszą rzeczywistością polityczną i społeczną, w innym wypadku niezrozumiałych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.