Orban w swoim pierwszym komentarzu na temat największego w historii Budapesztu marszu poparcia dla społeczności LGBT, nazwał go "kolejnym dowodem" na to, że jego kraj potrzebuje konserwatywnego rządu.
Według niego "Bruksela wydała rozkaz, że w Budapeszcie powinna odbyć się parada równości", a jej "marionetkowi politycy" ten rozkaz wykonali.
"To dowód na to, jak wyglądałoby nasze życie, gdyby krajem nie rządził rząd, który chroni naszą suwerenność. Dzięki wczorajszym wydarzeniom wiemy z jeszcze większą pewnością, że tym ludziom nie powinno się pozwolić przejąć sterów" – cytuje Orbana węgierski portal 444.hu.
Premier Węgier wyraził oburzenie "obrzydliwymi i wstydliwymi rzeczami", które działy się w trakcie pochodu, m.in. występami drag queen na scenie, obecnością mężczyzn w butach na obcasach i rozdawaniem broszur na temat terapii hormonalnej.
Budapeszt. Parada równości mimo zakazu
Dziesiątki tysięcy osób przeszło w sobotę przez stolicę Węgier, a zakazany marsz na rzecz praw osób LGBTQ+ przerodził się w masową demonstrację przeciwko rządowi – podała agencja Reutera.
Tłumy wypełniły plac niedaleko budapeszteńskiego ratusza, po czym ruszyły w inne części miasta. Niektórzy machali tęczowymi flagami, inni nieśli transparenty wyśmiewające Orbana.
Paradę próbowały zakłócić niewielkie grupy prawicowych kontrmanifestantów, ale policja powstrzymała ich i zmieniła trasę marszu, aby uniknąć starć.
Organizatorzy poinformowali, że w marszu uczestniczyli ludzie z 30 różnych krajów, w tym 70 posłów do Parlamentu Europejskiego.
Wcześniej poparcie dla parady wyraziło ponad 30 ambasad. O zezwolenie na przeprowadzenie marszu zaapelowała do władz Węgier przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Rząd Orbana chce chronić dzieci przed LGBT
W ciągu ostatniej dekady rząd Orbana stopniowo ograniczał prawa społeczności LGBTQ+. W marcu z inicjatywy partii rządzącej, Fideszu, uchwalono ustawę wprowadzającą zakaz organizowania parad równości, powołując się na potrzebę ochrony dzieci przed promowaniem homoseksualizmu.
Prawo pozwala policji nakładać grzywny i używać kamer rozpoznających twarze do identyfikacji uczestników marszu. W piątek Orban ostrzegł przed konsekwencjami prawnymi za organizację i uczestnictwo w zakazanym wydarzeniu.
Według lokalnych mediów w sobotnim marszu uczestniczyło od kilkudziesięciu tysięcy do 100 tys. osób.
Czytaj też:
Europoseł z Polski na paradzie równości w Budapeszcie. "Autorytarne zakazy Orbana zdały się na nic"
Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
