Prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił w piątek, że operacja wroga została całkowicie udaremniona, a Rosjanie utracili zdolność do prowadzenia dalszych działań zaczepnych, przekazuje RMF24. Choć walki wciąż toczą się w rejonach przygranicznych, ukraińskie dowództwo twierdzi, że Rosjanie ponieśli tak duże straty, iż nie są już zdolni do dalszych działań ofensywnych w tym kierunku. Jednocześnie prezydent Ukrainy ostrzegł, że Kreml przerzuca część sił na inne odcinki frontu – m.in. zaporoski, pokrowski i nowopawłowski – gdzie spodziewane są kolejne uderzenia.
Nawet 50 tysięcy rosyjskich żołnierzy
Rosja od miesięcy gromadziła w regionie ogromne siły – według Kijowa nawet 50 tys. żołnierzy. W czerwcu i lipcu okupanci rozpoczęli zmasowane ataki na północ obwodu, próbując przebić się w stronę miasta Sumy. Walki były wyjątkowo krwawe – rosyjskie wojska podeszły na zaledwie 20 km od strategicznego ośrodka, a tysiące mieszkańców musiało opuścić swoje domy.
Celem Kremla było stworzenie strefy buforowej i zdobycie przewagi negocjacyjnej przed ewentualnymi rozmowami pokojowymi. Ukraińska armia, mimo trudnych strat i niebezpieczeństwa utraty setek kilometrów kwadratowych terytorium, zdołała jednak zatrzymać ofensywę. "Na dzień dzisiejszy możemy stwierdzić, że rosyjska operacja ofensywna na Sumę została całkowicie udaremniona" – oświadczył Zełenski, powołując się na raport głównodowodzącego Ołeksandra Syrskiego.
Strefa buforowa na granicy z Ukrainą?
Tymczasem po zmasowanym ataku rosyjskich dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną w nocy z 9 na 10 września, w Sojuszu Północnoatlantyckim trwają rozmowy na temat wprowadzenia dodatkowych środków ochrony. Włoska agencja prasowa Ansa, powołując się na źródła dyplomatyczne w NATO, podała, że jednym z omawianych rozwiązań jest ustanowienie powietrznej strefy buforowej wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej.
Zgodnie z tą koncepcją, miałaby powstać ograniczona strefa zakazu lotów, która umożliwiłaby zestrzeliwanie podejrzanych obiektów jeszcze przed ich wtargnięciem w przestrzeń państw członkowskich NATO. Celem byłoby zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom przygranicznych terenów oraz niedopuszczenie do powtórzenia sytuacji z wtargnięciem rosyjskich bezzałogowców na terytorium Polski. Sojusznicy z NATO wysłaliby jasny sygnał potencjalnym agresorom, iż Sojusz "bardzo poważnie traktuje wszelkie naruszenie granic".
Czytaj też:
Sikorski spotkał się z Zełenskim. Tematem rozmowy "technika dronowa"Czytaj też:
Fiasko rozmów Rosja-Ukraina. Pieskow oskarżą Europę
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
