Łącznie zaplanowano ponad 2600 manifestacji na terenie całego kraju. To już druga masowa akcja organizowania protestów ulicznych wymierzonych w Trumpa. Do podobnych wydarzeń doszło w czerwcu br. Zorganizowane wówczas marsze były jednymi z największych w historii USA.
Przeciwnicy Trumpa: USA nie mają królów
Jak podaje Radio Zet, protestujący w każdym stanie zarzucają amerykańskiego przywódcy wykorzystywanie pieniędzy podatników i sił federalnych do "przejmowania amerykańskich miast". Przeciwnicy polityki Trumpa podkreślają, że Stany Zjednoczone nie mają królów, natomiast obecny prezydent zachowuje się jak monarcha, a kraj pogrąża się w autorytaryzmie.
W protestach biorą udział znani politycy Partii Demokratycznej. Swojego poparcia inicjatywie udzielił również legendarny aktor, znany z krytyki Donalda Trumpa, Roobert De Niro.
Środowiska polityczne skupione wokół prezydenta Stanów Zjednoczonych określają protesty jako „antyamerykańskie”. Gubernatorzy, którzy są członkami Partii Republikańskiej, postawili w kilku stanach żołnierzy w stan gotowości. Jak dotąd, nie było jednak doniesień o aktach agresji ze strony protestujących.
Trump krytykowany również przez środowiska pro-life
W ostatnim czasie również obrońcy życia w USA krytykują Donalda Trumpa. To reakcja na ogłoszenie, że amerykańska administracja podpisała porozumienie z firmami farmaceutycznymi ws. ułatwienia dostępu do in-vitro poprzez znaczne zmniejszenie jego kosztów.
Prezydent uznał to za historyczny krok dla rodzin dotkniętych niepłodnością i element polityki prorodzinnej. Tymczasem działacze pro-life wskazują na etyczne konsekwencje tej decyzji, wskazując na masowe niszczenie embrionów w czasie procedury zapłodnienia pozaustrojowego.
"Jako katolicy wiesz, że in vitro łamie prawo Boże, a jako człowiek nauki wiesz, że zabija ona miliony dzieci w fazie embrionalnej" – zwrócił się do Kenendy'ego John-Henry Westen, współzałożyciel portalu pro-life LifeSiteNews.
Z kolei Lizzie Marbach, była dyrektor komunikacji z organizacji Ohio Right to Life (Prawo do Życia w Ohio) i współpracownica Trumpa w kampanii prezydenckiej w 2020 roku zaznaczyła, że in vitro jest czymś strasznym, szczególnie ze względu na eugeniczną selekcję embrionów, ich zamrażanie i wykorzystywanie przez pary jednopłciowe. Zaapelowała o zakazanie takich praktyk, zamiast ich wspierania.
Czytaj też:
Trump: Zaoferował nam wszystko, bo nie chce lecieć w ch**a z USACzytaj też:
Ludzie Trumpa w Izraelu. Dwa znane nazwiska
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
