Jak podaje Reuters, w wyniku ataku kompleks prezydencki został zamknięty, a okolica natychmiast otoczona przez służby bezpieczeństwa. W chwili zdarzenia prezydent Donald Trump przebywał w swoim ośrodku w Palm Beach na Florydzie, przygotowując się do obchodów Święta Dziękczynienia.
Zamknięte ulice oraz lotnisko
Gubernator Wirginii Zachodniej Patrick Morrisey przekazał na platformie X, że obaj zabici pochodzili z jego stanu i zmarli wskutek odniesionych obrażeń. Waszyngtońska policja poinformowała, że zatrzymano jednego podejrzanego, a miejsce zdarzenia zabezpieczono. Skala reakcji służb była na tyle duża, że do działań włączyła się także Federalna Administracja Lotnictwa (FAA). Czasowo wstrzymano odloty z pobliskiego lotniska im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie, które znajduje się około 10 km od miejsca incydentu.
W poście w mediach społecznościowych Donald Trump nazwał domniemanego sprawcę "zwierzęciem", twierdząc, że został on poważnie ranny. Nie wiadomo jednak, w jakich okolicznościach podejrzany odniósł obrażenia. Jak podała stacja CNN, dwaj żołnierze Gwardii Narodowej mieli oddać strzały w kierunku napastnika, zanim sami zostali postrzeleni.
Gwardia Narodowa na ulicach Waszyngtonu
Żołnierze Gwardii Narodowej pełnią służbę w stolicy Stanów Zjednoczonych od sierpnia, kiedy Trump wysłał ich na ulice w ramach działań mających przeciwdziałać nielegalnej imigracji i przestępczości w miastach zarządzanych przez Demokratów. W środę w Waszyngtonie stacjonowało ok. 2200 żołnierzy, w tym oddziały z Dystryktu Kolumbii oraz z Luizjany, Missisipi, Ohio, Karoliny Południowej, Wirginii Zachodniej, Georgii i Alabamy.
Donald Trump wielokrotnie podkreślał, że dzięki tej strategii przestępczość w stolicy znacząco spadła.
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
