Chociaż francuski rząd zawiesił wprowadzenie podwyżki podatku paliwowego, we Francji nie ustają protesty. W sobotę ulicach Paryża znowu doszło do starć demonstrantów z policją. Do aresztu dotychczas trafiło około 360 osób, jednak według różnych mediów liczba ta jest większa. Protestują także mieszkańcy Brukseli, gdzie doszło do ataków na budynki Unii Europejskiej. Do fali protestów doszło w związku z planami rządu zmierzającymi do podwyższenia podatku paliwowego, co doprowadziłoby do wzrostu cen paliw.
Czytaj też:
Gwałtowne protesty w Paryżu. Policja użyła gazu łzawiącego
"Porozumienie paryskie nie służy dobrze Paryżowi. Protesty i rozruchy w całej Francji. Ludzie nie chcą płacić dużych sum pieniędzy, w większości krajom trzeciego świata (...) aby być może chronić środowisko. Ludzi skandują: Chcemy Trumpa! Kocham Francję" – w ten sposób do zajść w stolicy Francji odniósł się prezydent USA.
Porozumienie paryskie, o którym wspomniał Donald Trump to umowa wypracowana podczas szczytu klimatycznego w 2015 roku. Porozumienie zobowiązuje 147 państw, które je ratyfikowały do podjęcia działań na rzecz ograniczenia wzrostu średniej temperatury na świecie do wyraźnie mniej niż 2, a jeśli to możliwe do 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną. Wymaga to zredukowania globalnej emisji gazów cieplarnianych, w której udział USA wynosi według porozumienia paryskiego 17,89 proc. W ubiegłym roku prezydent USA poinformował, że jego kraj wycofuje się z porozumienia, ponieważ jest ono niekorzystne.
Czytaj też:
"Był głupi jak but". Trump o byłym sekretarzu stanu