Czy warto się zamartwiać, frasować przyszłością, skoro – jak dosadnie wyraził to ongiś John Maynard Keynes – "w dłuższej perspektywie czasu wszyscy i tak będziemy martwi"?
Czy warto zaprzątać sobie głowę tym, co może, ale przecież nie musi, się stać – za kilka lub kilkanaście lat? Więc np. – czy warto się zadręczać tym, czy Polska będzie wtedy miała się dobrze, czy źle? Czy będzie zasobna, czy nie?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.