Rosja niedługo zniknie z mapy

Rosja niedługo zniknie z mapy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosja niedługo zniknie z mapy
Rosja niedługo zniknie z mapy

Polska nie ma powodu, żeby bać się Rosji. Ten kraj nie jest w stanie pokonać przeciwnika silniejszego od Gruzji – ocenia Wiktor Suworow. Z rosyjskim pisarzem i byłym oficerem GRU w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” rozmawia Piotr Zychowicz.

Ponadto w nowym „Do Rzeczy”: jak Rosja rozgrywa Polskę, jak młodzi ludzie tworzą nowe muzeum, gdzie są taśmy Gudzowatego, dlaczego ludowcy tęsknią za Pawlakiem, czemu Roman Giertych krytykuje Młodzież Wszechpolską oraz jak minister Rostowski próbuje zatrzymać pieniądze. W dodatku „Lato Do Rzeczy” – Londyn Sherlocka Holmesa.

Niedawno mogliśmy zobaczyć siłę Rosji. Kraj ten przeprowadził wielkie manewry wojskowe. Jest się czego bać? – pyta swojego rozmówcę Piotr Zychowicz. Zdaniem Wiktora Suworowa – nie ma. Te manewry nie są wcale dowodem siły Rosji, są dowodem jej słabości. Gdy już nie ma się ludziom niczego do pokazania, wyprowadza się wojska w pole, żeby zademonstrować, że nadal ma się mocną pozycję. Nikt się na to jednak w Rosji nie nabierze – mówi Suworow. I wyjaśnia, że Rosjanie widzą, dokąd zaprowadziły ich rządy obecnego reżimu. Władimir Putin jest u władzy od roku 2000, czyli 13 lat, a Rosja się wali. W opinii Suworowa, reżim Putina popełnia podstawowy błąd – przecenia własne możliwości i nie dostrzega potwornego kryzysu, który trawi społeczeństwo. Nie liczy się z własnym narodem. Ta władza zatraciła instynkt samozachowawczy. Gardzi swoim narodem do tego stopnia, że nawet nie ukrywa własnych grabieży. A jej pazerność jest niebywała – mówi w rozmowie z „Do Rzeczy” Suworow. Cała rozmowa i diagnoza współczesnej Rosji – w najnowszym wydaniu tygodnika.

Działania Rosji komentuje też na łamach „Do Rzeczy” Bronisław Wildstein. Jego zdaniem, od kilku miesięcy nasila się rosyjska ofensywa na Polskę. Z jednej strony polega ona na próbach uzależnienia energetycznego, a nawet szerzej – gospodarczego naszego kraju, z drugiej – na sygnalizowaniu międzynarodowej opinii publicznej, że Polska ciągle znajduje się w rosyjskiej strefie wpływów. Wrażenie zależności Polski od Moskwy ma zmniejszyć nasze znaczenie w polityce międzynarodowej, zwłaszcza w NATO i UE. Wizerunek kraju nie w pełni suwerennego podkopuje naszą pozycję w relacjach z państwami Zachodu, które mogą przestać traktować nas jako pełnoprawnego sprzymierzeńca, a także odbiera możliwości koalicji z państwami regionu – pisze Wildstein. I dodaje, że agresywne potęgi często kreują konflikty zewnętrzne jako odpowiedź na kłopoty wewnętrzne. Widmo wroga i poczucie zagrożenia mogą wywoływać narodową integrację i pomóc przezwyciężyć kryzys. W historii Rosji jej władze często stosowały taką strategię.

A skoro o relacjach polsko-rosyjskich mowa, to w przededniu rocznicy cudu nad Wisłą Wojciech Wybranowski pisze o Muzeum Bitwy Warszawskiej 1920 r., które ma powstać w Ossowie i może się stać miejscem tak ważnym jak Muzeum Powstania Warszawskiego. Dzięki zapałowi młodych ludzi jeszcze w tym miesiącu ma ruszyć strona internetowa muzeum, w przyszłym roku - budowa. Młode pokolenie coraz chętniej angażuje się w inicjatywy upamiętniające zwycięskie zrywy i bohaterów naszej niepodległości – zarówno te z czasów wojny polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej, jak i podziemia antykomunistycznego. I chociaż muzeum to pieśń przyszłości, jego pomysłodawcy już w tym roku zapraszają 15 sierpnia do Ossowa. O Muzeum Bitwy Warszawskiej – w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” również… taśmy Gudzowatego. Już dwa razy wstrząsnęły opinią publiczną. Kogo jeszcze nagrał szef Bartimpeksu? Wiadomo, że na zwykłych płytach CD zapisanych jest około 300 godzin nagrań. To tak, jakby ktoś nieprzerwanie mówił dzień i noc przez prawie dwa tygodnie. Powiedzmy sobie szczerze – te rozmowy to nie jest układne small talk. Nagrywano je na polecenie i z inspiracji Aleksandra Gudzowatego. Rozmowy telefoniczne i spotkania. Służbowe i prywatne. To nie były zwykłe kasety. To był produkt obrobiony na urządzeniach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – twierdzi dziś Józef Oleksy, były premier, największa ofiara ujawnienia taśm. Co się stało z nagraniami po śmierci Aleksandra Gudzowatego – o tym w najnowszym „Do Rzeczy”.

„Do Rzeczy” odnotowuje również narastające rozczarowanie w szeregach PSL. Ludowcy są rozczarowani tym, że Janusz Piechociński nie potrafi skutecznie zawalczyć w rządzie o interesy PSL. Nasilają się głosy niezadowolenia, a apel „Waldek, wróć!” to tylko kwestia czasu. Zaczęło się w kwietniu od głośnej sprawy gazowego memorandum. Ze stanowiskiem musiał się pożegnać minister skarbu, a Piechociński nie potrafił przekonująco wytłumaczyć, czy i co wiedział w sprawie feralnego porozumienia. Miał przy tym poczucie, że media, rząd i politycy koalicji chcą z niego uczynić kozła ofiarnego całej sytuacji. Dzisiaj także Janusz Piechociński nie ma wielu powodów do pałania entuzjazmem. Lista pretensji ze strony własnych działaczy jest coraz dłuższa. A dla prawdziwych ludowców ważniejszy od sternika jest okręt. Jeśli okręt zacznie tonąć i wszyscy będą widzieć, że sternik nie daje sobie rady, to zmienią sternika… O tęsknocie PSL za Pawlakiem – w najnowszym „Do Rzeczy”.

Na łamach tygodnika także pojedynek – Tomasz Terlikowski vs. Roman Giertych. Czy można przestać być politykiem? To zależy, jak zdefiniujemy politykę. Jeśli po arystotelesowsku, to oczywiście politykiem można być zawsze i wszędzie, nie pełniąc żadnych funkcji, ale jeśli zdefiniujemy ją jako zawód, to obecnie tego zawodu nie wykonuję – mówi były wicepremier, obecnie adwokat. Od swoich byłych kolegów z Młodzieży Wszechpolskiej zdecydowanie się odcina. Oni nie uderzają tylko w Polskę Tuska, ale także w Polskę Kaczyńskiego. Tylko że dzisiaj Polska to jest kraj demokratyczny, w którym – niezależnie od ego, co myślimy o Tusku czy Kaczyńskim – to ich partie zdobywają większość głosów obywateli. Postulat zburzenia ich Polski oznacza uderzenie w państwo, w którym funkcjonujemy. A ja jestem państwowcem i nie będę uderzał w fundamenty kraju, w którym żyję i który jest moją ojczyzną – mówi Giertych. Rozmowa Tomasza Terlikowskiego – w nowym „Do Rzeczy”.

„Do Rzeczy” pisze również o tym , że minister finansów przygotowuje nowy podatek. Nie tylko utrudni życie naszemu biznesowi, lecz także obniży jego konkurencyjność w kraju i chęć ekspansji na nowe rynki. Podatek Rostowskiego jest dość pokrętny nie tylko z nazwy i założeń, lecz także z uwagi na cele, które sobie stawia i których nigdy nie osiągnie. Otóż minister chce, żeby polska firma płaciła w Polsce podatek również od dochodów osiągniętych przez kontrolowaną spółkę z siedzibą lub zarządem w innym kraju. Co to oznacza? Jeżeli firma komputerowa czy wydawnicza otworzy oddział w Luksemburgu lub Rumunii, gdzie obciążenia podatkowe mogą być niższe, to rząd chce opodatkować różnice, zanim pieniądze wywędrują z kraju. Czy minister jest w stanie zatrzymać te pieniądze?

W tym numerze także ciąg dalszy debaty nad najnowszą książką Piotra Zychowicza.

A w dodatku „Lato Do Rzeczy” – Londyn. Elżbieta jest królową, ale to Londyn jest królem – nie ma drugiej metropolii na świecie, która wywarłaby tak wielki wpływ na literaturę. Nade wszystko jednak Londyn jest miastem Sherlocka Holmesa, najsłynniejszego spośród detektywów. I to jego śladami podąża Piotr Gociek.

Czytaj także