Twardy kurs bez zmian
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Twardy kurs bez zmian

Dodano: 
Każda kolejna władza III RP bardziej sama sobie szkodziła, niż była w stanie jej zaszkodzić opozycja. PiS zdaje się podążać tą samą drogą
Każda kolejna władza III RP bardziej sama sobie szkodziła, niż była w stanie jej zaszkodzić opozycja. PiS zdaje się podążać tą samą drogą Źródło: East News / Jan Bielecki
Lekceważenie drobnych wizerunkowych potknięć kończy się zwykle lawiną, której nie udaje się już zatrzymać.

Będziemy rządzić co najmniej do roku 2031 – zapowiedział Mateusz Morawiecki. A prezes Kaczyński skomentował żartobliwie, że wicepremier jest pesymistą, bo on sam spodziewa się rządów jeszcze dłuższych. Nie jest to dobry moment na takie przechwałki, bo poparcie dla PiS po raz pierwszy od wyborczego zwycięstwa „zadołowało”. Widać to nie tylko po sondażach.

Pierwszy z nich, w którym różnica między PiS a PO zmalała do kilku punktów, można było jeszcze zlekceważyć. Tym bardziej że wykonała go pracownia mająca na sumieniu wiele chybionych prognoz – nawet jej szef czuł się w obowiązku wyjaśnić w wywiadzie dla portalu Tomasza Lisa, że odnotowany efekt jest zapewne chwilowy. Niemniej tym razem trend potwierdził się w kolejnych badaniach różnych pracowni stosujących różne metodologie. We wszystkich notowania PiS okazały się trochę niższe, a różnica pomiędzy PiS a PO spadła do kilku punktów procentowych. Wzrost PO dokonuje się co prawda głównie kosztem Nowoczesnej, która zrównała się z trzymającym twardo swoje 8–10 proc. Kukiz’15 albo nawet ustąpiła mu miejsca na podium, ale zsumowane wyniki PO i Nowoczesnej również okazały się wyższe niż w poprzednich badaniach.

Jedyną lepszą wiadomością dla PiS jest w tych sondażach to, że odnotowują one także zauważalny wzrost deklarowanej frekwencji. Partia rządząca nie traci więc w liczbach bezwzględnych – po prostu niechęć do niej i gotowość wsparcia „totalnej opozycji” zadeklarowała część respondentów, dotąd od czasu wyborów deklarujących obojętność. Widać tu doskonale efekt strategii, którą niedawno w „Do Rzeczy” krytykowaliśmy – nastawienia się wyłącznie na swój twardy elektorat i tylko z nim komunikowania. Dlaczego nazywam to wiadomością „lepszą”? Wiedząc bowiem, że przekonani się nie odwracają, a tylko zmobilizowała się przeciwko PiS część „milczącej większości”, może partia się pocieszać, że takie mobilizacje bywają krótkotrwałe, jak tego w przywoływanym wywiadzie spodziewał się szef kontrowersyjnej pracowni badawczej.

Cały artykuł dostępny jest w 14/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także