Heterykom wstęp wzbroniony
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Heterykom wstęp wzbroniony

Dodano:   /  Zmieniono: 

Z zaciekawieniem przeczytałem w mojej ulubionej gazecie, że Fundacja Batorego przeznaczyła ileś tam setek tysięcy złotych na budowę w Warszawie „hostelu dla homoseksualistów”. Króciutka notka, a ileż się ciśnie pytań. Niestety, gazeta – w wielu innych przypadkach bardzo dociekliwa – odpowiedzi na żadne z nich nie poszukała.

Na przykład: Czy stworzenie homonoclegowni odczytywać należy jako wstęp do odmawiania perwersom prawa do korzystania z miejsc dla normalsów? Czy po otwarciu specjalistycznej placówki w innych witać będzie gości tabliczka: "To miejsce jest przeznaczone dla klientów heteroseksualnych, najbliższy obiekt dla klientów homoseksualnych...” – i tu adres, którego nikt nie zna, bo – jak wynika z gazetowej notki – lokalizację homohostelu postanowiono otoczyć ścisłą tajemnicą.

To znowu rodzi ciekawość: skoro lokalizacja tego miejsca ma pozostać poufna, skąd mają o nim wiedzieć potencjalni klienci. Wiem, że istnieją prasa i portale „specjalistyczne”, tyle że wszystkie one mają mniej lub bardziej pornograficzny charakter. Takie sprofilowanie finansowanej przez Fundację Batorego placówki zdaje się wskazywać, że chodzi nie tyle o hotel, ile o dom schadzek. Być może inicjatorzy przedsięwzięcia nie wiedzą, że udostępnianie lokalu do takich celów nazywa się w prawie kuplerstwem i jest czynem karalnym. Wiem, fundacja jest bogata, więc może ma to wliczone w koszty.

Ciekawi mnie też jak, homonoclegownia zamierza zabezpieczyć się przed infiltracją przez element heteroseksualny. To nie zawsze bowiem widać na oko. Jakieś testy na bramce? Oględziny? No bo co będzie, jeśli pomiędzy zdrowy, tęczowo-europejski „pokot” dostanie się jakiś „heteryk”? Powie ktoś: „Sam sobie będzie winien”. Jednak to nie takie proste. A jeżeli potem złośliwie wniesie pozew o molestowanie? A jeżeli to będzie jakiś prawicowy dziennikarz, który obsmaruje potem "kuzynów" w mediach?

Ileż ciekawych pytań... I to pomimo tego, że najciekawszego z nich – po kiego mianowicie czorta? – zadawać autorom tego poronionego pomysłu nawet nie warto. Gdyby przecież umieli myśleć, nigdy by im coś podobnego do głowy nie przyszło. 

Cały wywiad opublikowany jest w 34/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także