Ogłuszona porażką prezydencką, bez nowego pomysłu na siebie, z szefową na tyle silną, by mocno trzymać władzę, i na tyle kiepską, by kpiono z niej za jej plecami. Platforma miota się między pomysłem przesunięcia się na lewo a obawami o wewnętrzne pęknięcie.
Nagle platformersom rozwiązały się języki. Dowiadujemy się, jak bardzo nielubianym i zadufanym w sobie prezydentem był Bronisław Komorowski. Nagle wychodzi na jaw, że nikt nie utożsamiał się z przegraną kampanią i że spadek PO w sondażach zaczyna wywoływać przepychankę o miejsca na listach wyborczych. (…)