Ponownie został Pan wybrany do Sejmu, z listy Prawa i Sprawiedliwości. Jak samopoczucie?
Dr hab. Zbigniew Girzyński: Bardzo dobrze. Ten czas poza parlamentem to był bardzo ważny okres w moim życiu. Cieszę się z tych czterech lat, ponieważ one pomogły mi w bardzo istotnych sprawach życiowych – habilitacja, profesura na uniwersytecie, sprawy rodzinne. Uporządkowanie tego w taki sposób, by z nowymi doświadczeniami, wchodzić w nową rzeczywistość. Myślę, że do Sejmu wracam w o wiele lepszej kondycji i z o wiele większym doświadczeniem niż szedłem tam poprzednio.
Wybory do Sejmu wygrało Prawo i Sprawiedliwość, jednak w Senacie większość ma jednak opozycja. Co to oznacza?
Tak naprawdę, to z punktu widzenia ustrojowego jest to kłopotliwe tylko w przypadku wyboru osób na ważne stanowiska państwowe, takie jak prezes Instytutu Pamięci Narodowej, czy Rzecznik Praw Dziecka. Bo według prawa na funkcje te powołuje Sejm, za zgodą Senatu. We wszystkich pozostałych sprawach, ewentualne weta bądź poprawki Senatu PiS może odrzucić bezwzględną większością głosów, a taką PiS w Sejmie posiada.
Wybory do Sejmu zdecydowanie wygralście. Jednak w Senacie większości nie uzyskaliście, do większości w Sejmie też jest daleko. A więc te wybory to wielki sukces PiS, czy jednak pozostaje pewien niedosyt?
My sobie w Polsce nawet nie zdajemy do końca sprawy ze skali zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. Taki wynik, przy takim ataku, ze wszystkich stron, od skrajnej lewicy po narodowców, jest bezprecedensowy. I chciałbym zobaczyć w Europie partię, której wynik po pierwszej kadencji byłby porównywalny. Oczywiście, że wynik zawsze mógłby być lepszy. Ale sukces jest ogromny i nie należy go umniejszać.
Czytaj też:
Girzyński: Platforma nie skłóci PiS-u z przedsiębiorcami. Wielu z nich nas poprzeCzytaj też:
Narada na Nowogrodzkiej. Na miejscu najważniejsi politycy PiS