Rzecznik Bidena po raporcie JHU: To nie my wprowadziliśmy lockdown

Rzecznik Bidena po raporcie JHU: To nie my wprowadziliśmy lockdown

Dodano: 
Jen Psaki, rzeczniczka Białego Domu
Jen Psaki, rzeczniczka Białego Domu Źródło:PAP/EPA / Jim Lo Scalzo / POOL
Amerykańscy politycy przerzucają się odpowiedzialnością za wprowadzenie pandemicznego lockdownu po badaniach naukowców związanych z John Hopkins University, które wykazały, że nie był on skuteczny w zapobieganiu zgonom z COVID-19.

Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki, pytana przez dziennikarzy o raport badaczy związanych z John Hopkins University, odparła że władze zlecą ekspertom ds. zdrowia i medycyny, aby dokładnie przyjrzały się wspomnianej, jeszcze nie recenzowanej, metaanalizie, która pokazała, że narzucone na początku pandemii restrykcje zmniejszyły śmiertelność na COVID-19 jedynie o 0,2 procent w Stanach Zjednoczonych i Europie.

Psaki dodała przy okazji, że najostrzejszy lockdown nie został wprowadzony w czasie kadencji Joe Bidena, ale w momencie kiedy Ameryką rządził Donald Trump, jego poprzednik na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Poinformowała, że podjęte na początku pandemii koronawirusa działania silnie kontrastują z dzisiejszą strategią przyjętą przez obecne władze USA, które — jak podkreśliła — nie są i nie były wcześniej zwolennikami zamknięcia kraju.

– Chciałabym zauważyć, że prezydent jasno wtedy powiedział, że nie naciskamy na lockdown; nie byliśmy za lockdownem. To nie był jego plan. Większość lockdownu faktycznie miała miejsce za poprzedniego prezydenta — mówiła Psaki.

Rzeczniczka DeSantisa: Siali strach, aby osiągnąć większą władzę

Badanie skomentowała również Christina Pushaw, sekretarz prasowy gubernatora Florydy, Rona DeSantisa. — Przez prawie dwa lata korporacyjne media i partyjni oponenci atakowali gubernatora DeSantisa z bezwzględną krytyką za zajmowanie zdecydowanego stanowiska przeciwko blokadom — powiedziała w oświadczeniu dla Fox News.

Zauważyła, że jak się dziś okazuje to on, a nie jego przeciwnicy, podążał za nauką i podejmował decyzje oparte o rzetelne dane Podkreśliła, że robił to wtedy, kiedy inni "siali strach, aby osiągnąć większą władzę polityczną i kontrolę" nad społeczeństwem. Przypomniała przy tym wszystkie przypadki, kiedy DeSantis był mocno krytykowany.

— Wiosną 2020 r. zaatakowali go za odmowę zamknięcia plaż Florydy. Latem 2020 r. zaatakowali go za otwarcie szkół. Wiosną 2021 r. zaatakowali go za zniesienie lokalnych nakazów nadzwyczajnych w kilku hrabstwach, które wciąż próbowały nakładać ograniczenia. Jesienią 2021 r. zaatakowali go za mianowanie naczelnego chirurga stanowego dr. Josepha Ladapo, wybitnie wykwalifikowanego lekarza, który natychmiast zakończył przymusową kwarantannę zdrowych dzieci w wieku szkolnym — dodała Pushaw.

Raport o lockdownie. "Niewielki lub żaden wpływ"

Autorzy raportu przeanalizowali 24 oddzielne badania, aby określić w jakim stopniu lockdown wprowadzony w Stanach Zjednoczonych i Europie przyczynił się do ograniczenia liczby zgonów i zakażeń związanych z COVID-19.

Poinformowali, że wyniki ich dochodzenia wskazują na to, że przyjęte we wczesnej fazie pandemii blokady miały "niewielki lub żaden wpływ na śmiertelność i liczbę infekcji COVID-19" i doszli do wniosku, że polityka prowadząca do zamknięcia ludzi i zamrożenia gospodarki jest "nieuzasadniona" z medycznego punktu widzenia.

Wskazali, że wprawdzie przyczyniła się ona do minimalnego obniżenia wspomnianych wartości, ale w przypadku zgonów było to zmniejszenie śmiertelności jedynie o 0,2 procent, kiedy zarządzono najostrzejszy lockdown i 2,9 procent, kiedy restrykcje nieco zelżały.

Krytyka badania i badaczy

Raport niemal natychmiast został skrytykowany przez innych badaczy, a John Hopkins University zdecydowało się nie przedstawiać badania – zostało ono przekazane magazynowi "Nature" i w nim opublikowane. Krytycy zarzucają autorom wybiórczy dobór naukowych prac i stronniczość, ponieważ już wcześniej wskazywali oni, że lockdown jest nieskuteczny i byli względem blokad nastawieni sceptycznie.

Powołują się oni przy tym na opinie Neila Fergusona, brytyjskiego biomatematyka, który wydał nieprzychylną analizie opinie. To jeden z byłych doradców Sage, który zyskał pseudonim "Profesor Lockdown", jako że na początku pandemii przekonał Borisa Johnsona, aby porzucił myśli o "szwedzkiej strategii" względem koronawirusa, ponieważ jego zdaniem skandynawski kraj miał zapłacić "straszliwą cenę" za swoje "nonszalanckie podejście".

Innymi badaczami, których przywołuje m.in. "Miami Herald", aby omówić megaanalizę są doktor Seth Flaxman i prof. statystyki medycznej Samir Bhatt. Obaj byli autorami opracowania, na które powoływał się później doktor Anthony Fauci, kiedy w czerwcu 2020 roku mówił, iż lockdown uratował miliony istnień na całym świecie. Wskazują oni m.in. że naukowcy, którzy opracowali dokument, nie są epidemiologami, ale ekonomistami i patrzą na pandemię koronawirusa z niemedycznego punktu widzenia, a na dodatek przyjęli niewłaściwą metodologię i definicję lockdownu.

— Palenie powoduje raka, ziemia jest okrągła, a nakazanie ludziom pozostania w domu (prawidłowa definicja lockdownu) zmniejsza przenoszenie chorób. Nic z tego nie jest kontrowersyjne wśród naukowców — powiedział dziennikowi Flaxman. – Badanie, które ma udowodnić coś przeciwnego, jest prawie pewne, że ma fundamentalne błędy – dodał.

Zwolennicy badania uważają z kolei, że do opracowania wskazanego raportu potrzebna jest przede wszystkim wiedza statystyczna i umiejętność porównywania liczb.

Czytaj też:
Obok zdrowotnego spłacamy dług gospodarczy
Czytaj też:
Paraliż stolicy Kanady. Truckerzy u Trudeau

Źródło: Miami Herald
Czytaj także