Ministerstwo Zdrowia szykuje spore zmiany w planie finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia na 2026 r. Portal Business Insider dotarł do pism, z których wynika, że nie obejdzie się bez oszczędności. Na ich wprowadzenie miał naciskać minister finansów i gospodarki Andrzej Domański. Co jednak ważne, cięcia mają dotknąć nie tylko pracowników szpitali, ale także pacjentów.
Zandberg: Czas przeciąć patologie
Docelowo przyszłoroczne oszczędności w NFZ mają przynieść ponad 10 mld złotych. Co ważne, resort może przesunąć te kwoty wydając rozporządzenia, co wykluczy sejmową debatę i ewentualny sprzeciw część posłów. Takie rozwiązanie nie podoba się nie tylko opozycji, ale także niektórym politykom koalicji rządzącej. Swój sprzeciw wyraził również lider partii Razem.
– My w Razem uważamy, że musimy dojść w publicznej ochronie zdrowia do 8 procent PKB. Bo to nie jest kwestia bezwzględnych liczb, tylko relacji względem gospodarki, żeby ten system się spiął – powiedział Adrian Zandberg z Razem. Poseł dodał, że obecnie w służbie zdrowia rokrocznie brakuje ok. 20 mld złotych do jej sprawnego funkcjonowania. Polityk uważa, że aby uzdrowić sytuację konieczne jest zakończenie patologii, które trapią polski system zdrowia.
– Pierwsza i podstawowa patologia to jest to, że dzisiaj lekarze nieraz pracują w publicznym szpitalu na część etatu, a znaczną część swojej pracy poświęcają w prywatnej klinice. I potem kończy się tak, że zanim się pójdzie na zabieg do publicznego szpitala, w którym płacimy za sprzęt i za zabiegi z publicznych pieniędzy, to najpierw jest zwyczaj, żeby pacjent poszedł raz, drugi, trzeci do kliniki pana ordynatora – tłumaczył Zandberg.
– To jest patologia z lat 90. Z epoki Balcerowicza łupanego, którą już dawno powinniśmy przeciąć – dodał polityk Razem.
Czytaj też:
"Bierze nas pod włos". Konsternacja w koalicji po słowach TuskaCzytaj też:
Wspólna lista Razem i Lewicy? Zandberg odpowiada
