Pieniądze, które rząd wyda na armię, trafią na konta zagranicznych firm, bo zapóźniona technicznie polska zbrojeniówka nie ma w ofercie uzbrojenia, którego akurat potrzebuje nasze wojsko.
W 12 numerze Do Rzeczy Artur Bilski wskazuje na brak kompetencji w Ministerstwie Obrony Narodowej, które szykuje się do nieprzemyślanego wydanie kolejnych miliardów złotych.
- Prezydent, minister obrony narodowej i premier obiecują wojsku mannę z nieba w postaci gigantycznych zakupów uzbrojenia. W ciągu najbliższych 10 lat mamy wydać ponad 130 mld zł. Te buńczuczne zapowiedzi, nieliczące się z gospodarczą rzeczywistością, mają przykryć fiasko koncepcji rozwoju Sił Zbrojnych i bezpieczeństwa Polski opartej na proamerykańskiej polityce oraz udziale w kosztownych misjach ekspedycyjnych.
Zamiast tego trzeba postawić dzisiaj na obronę polskich granic – przyznał otwarcie prezydent Bronisław Komorowski podczas marcowego spotkania z kadrą kierowniczą MON i Sił Zbrojnych. Niestety, polityka rozwijania armii w oparciu o misje ekspedycyjne – o czym wielokrotnie uprzedzałem w swoich artykułach – ostatecznie zakończyła się katastrofą techniczną w armii i zacofaniem technologicznym zbrojeniówki. Teraz widać to wyraźnie po skali proponowanych programów zbrojeniowych.
Dlatego mamy od kilku miesięcy niespotykany w historii wysyp obietnic dla wojska: tarcza antyrakietowa, program pancerny, śmigłowce, nowe okręty, w tym podwodne, bezzałogowe samoloty, samoloty do szkolenia pilotów F-16 itd.
Programy zbrojeniowe są po to, by wzmocnić armię i rozruszać przemysł
zbrojeniowy – zapewnia MON Tomasz Siemoniak. Mam jednak dwie wiadomości dla podatników: dobra to taka, że program i tak nie zostanie w pełni wykonany z oczywistych przyczyn finansowych, a także dlatego, że w ostatnim 20-leciu opracowano wiele tańszych i mniej spektakularnych planów modernizacji Sił Zbrojnych. Łączy je jedno – żaden z nich nigdy z powodu braku pieniędzy nie został w pełni zrealizowany. Zła wiadomość to ta, że pieniądze, które jednak rząd zdoła wydać na armię, zostaną przetransferowane na konta zagranicznych firm, bo zapóźniona technicznie zbrojeniówka nie ma w ofercie sprzętu, którego akurat
potrzebuje wojsko.
Całość w najnowszym wydaniu Do Rzeczy.
Autor artykułu Artur Bilski jest komandorem-porucznikiem rezerwy. Opublikował książki „Widok na Sarajewo” i „Polska armia na posyłki”