Dyrektor biura prasowego prezydenta w rozmowie z Konradem Piaseckim mówił o stosunku Andrzeja Dudy do ustawy aborcyjnej. Zapytany o to, dlaczego prezydent milczał, kiedy w Sejmie były dwie ustawy, a w mediach i na ulicach rozgorzała dyskusja, Magierowski podkreślił, że prezydent wypowiedział się na ten temat w kwietniu, kiedy dyskusja ta dopiero się zaczęła.
- Pan prezydent, jak pan wspomniał wypowiedział się w sposób bardzo jednoznaczny na temat swojego stosunku do obecnego kompromisu aborcyjnego. Wówczas mówił o tym, że przede wszystkim zwrócił uwagę na to, że jakiekolwiek zmiany w tej ustawie są możliwe pod warunkiem bardzo głębokiej debaty, bardzo głębokiego namysłu, wysłuchania wszystkich stron - mówił Magierowski.
Kiedy dziennikarz zwrócił rzecznikowi prezydenta uwagę, że głos był potrzebny w trakcie dyskusji, że Andrzej Duda powinien przemówić wówczas jako pierwszy obywatel i ojciec narodu, Magierowski przyznał, że widzi tu pewien paradoks. - Mianowicie, z jednej strony dziennikarze domagają się bardzo silnego, stanowczego głosu ze strony prezydenta, a nawet pierwszej damy. (...) Ale z drugiej strony, kiedy prezydent w jakiejś sprawie wypowiada się w sposób stanowczy, zdecydowany i opowiada się na przykład po jednej ze stron jakiegoś sporu politycznego, to jest krytykowany za to, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków i, że powinien jako głowa państwa zachować bezstronność - tłumaczył.
Magierowski przywołał wywiad prezydenta dla tygodnika "wSieci", w którym głowa państwa również odnosi się do kwestii przerywania ciąży. - Jest przeciwny przede wszystkim, tak, całkowitemu zakazowi aborcji oczywiście, karaniu kobiet przede wszystkim, o czym też mówi w tym wywiadzie - wskazuje.
amp, radio zet