DoRzeczy.pl: Jak YouTube uzasadnił decyzję o nałożeniu blokady na telewizję wRealu24? Czy to był efekt zgłoszeń użytkowników, którym nie podoba się przekaz telewizji, czy samodzielna decyzja platformy?
Marcin Rola, redaktor naczelny wRealu24.tv: To była najprawdopodobniej samodzielna decyzja platformy YouTube. Chodzi o te nowe zasady, które zostały wprowadzone o tzw. "szerzeniu mowy nienawiści". Znamienne jest to, że akurat wczoraj kręciliśmy reportaż nt. wydarzeń w Białymstoku i rozpoczęcia kampanii przez lewicę. W momencie, w którym mówiliśmy o atakach LGBT na Kościół Katolicki, na chrześcijańskie wartości, o profanowaniu krzyży i nagrobków, co widzieliśmy pod sztandarami LGBT; wtedy właśnie YouTube wyłączył na możliwość publikacji na kanale. Wyłączono nam też opcje transmitowania, nie możemy publikować przez następny tydzień. Byliśmy zmuszeni zablokować wszystkie nasze produkcje, które przez cztery lata zrobiliśmy, by pod jakimś pretekstem nie zdjęto nam kanału.
Jak ocenia Pan decyzję portalu YouTube? Czy rozważa Pan złożenie zawiadomienia do prokuratury lub wniesienie jakiejś skargi na tę blokadę?
Tak, rozważamy pójście z tym do sądu, będziemy o tym rozmawiać dzisiaj. To jest cenzura prewencyjna, to jest przede wszystkim opowiedzenie się po jednej ze stron - po stronie antywartości - pod przykrywką jakiejś wyimaginowanej "mowy nienawiści". Przecież my tam nikogo nie obrażaliśmy, poruszaliśmy się w obrębie faktów. Wyrażaliśmy oczywiście subiektywne opinie, jako dziennikarze ale też katolicy, chrześcijanie. Krytykowaliśmy postulaty LGBT, ale nigdy nie używaliśmy żadnych obelżywych słów. Staramy się zachować w telewizji wRealu24 kulturę i poziom naszych audycji. W moim przekonaniu absolutnie jest to cenzura prewencyjna - najbardziej znamienne jest to, że mówiliśmy o ataku na katolików. Globalne korporacje takie jak Google, opowiedziały się po jednej ze stron, po jednej z narracji. Jednocześnie mówią też o tym, że walczą o tolerancję, akceptację i szeroko rozumianą wolność, także wolność słowa. Kpiną jest cenzurowanie niezależnych dziennikarzy.
Widzimy coraz więcej przypadków blokowania prawicowych czy katolickich treści w mediach społecznościowych, czy to na Facebooku, czy na YouTube. Czego oczekiwałby Pan od Ministerstwa Cyfryzacji? Czy resort powinien tutaj podjąć jakieś stanowcze kroki?
Ja o tym mówię już od 2015 roku - w mojej ocenie powinna powstać specustawa, na mocy której wprowadzony zostałby zakaz cenzury prewencyjnej. Mówię tu o wszystkich środowiskach i poglądach - czy to lewicowych, czy prawicowych. Nie można nikomu zamykać ust tylko dlatego, że nie podobają nam się czyjeś przekonania. Nie jestem za tym, by cenzurować poglądy lewicowe ani ruchów LGBT pomimo, że się z nimi nie zgadzam. To jest właśnie cenzura, czyli łamanie prawa i Konstytucji. To jest też dziwne, że blokuje się głównie właśnie te treści katolickie, prawicowe, konserwatywne. Treści obraźliwe dla katolików były z kolei tolerowane przez np. Facebooka, pomimo zgłoszeń. To jest coś niebywałego, cenzurę i podwójne standardy trzeba zdusić w zarodku.
Tym razem jest to tygodniowa blokada telewizji wRealu24. Jeżeli dojdzie do kolejnej, dłuższej blokady, lub zawieszenia czy usunięcia kanału, to co wtedy można zrobić? Czy jest to możliwe?
Zabezpieczyliśmy się w pewnym sensie przed tym. Mamy swoją platformę z własnym streamem. Ogląda nas duża część Polonii, to około 36 proc. naszej publiczności. Im ten YouTube jest niezbędny. Łącznie mamy już około 250 tys. subskrybentów. Niestety, zostały wprowadzone takie, a nie inne zasady. Najpierw YouTube wysyła upomnienie, potem są trzy ostrzeżenia. Później jest już usunięcie kanału. Ostrzeżenie skutkuje blokadą publikacji na tydzień. W naszym przypadku dzieje się to pod pretekstem karania rzekomej "mowy nienawiści". Następnym razem możemy się zajmować innymi tematami, czy to aborcją, czy katastrofą smoleńską, czy ustawą 447, i znów pod pretekstem "mowy nienawiści" może dostać kolejnego "bana". Dlatego właśnie postanowiliśmy zablokować teraz wszystkie nasze produkcje - to już około 4 tys. publikacji. Nie wiem jak do końca z tym walczyć, bo takie koncerny mają monopol - YouTube może według uznania cenzurować nasze treści. Nasza platforma nie jest w stanie się przez to przebić.
Czy obserwuje Pan jakieś wzmożenie tych blokad, cenzury właśnie w stosunku do prawicowych, konserwatywnych, katolickich treści? Czy tak było zawsze, czy może nasiliło się to w ostatnim czasie?
Myślę, że to się nasiliło, gdy władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość. Można popierać lub nie popierać obecnej władzy, ale ma ona mandat w demokratycznych wyborach, więc należy to uszanować. Takie wzmożenie tej cenzury nastąpiło w mojej ocenie w 2016 roku, kiedy wykasowano nam materiały z Marszu Niepodległości. To się działo w okresie, gdy głośno było o przyjmowaniu uchodźców i imigrantów z Bliskiego Wschodu. Nasza oglądalność wtedy mocno też podskoczyła, bo robiliśmy materiały, których nie można było zobaczyć nigdzie indziej. Pod koniec 2016 roku YouTube chciał całkowicie zablokować nasz kanał. Teraz widać, że sytuacja się powtarza. Media, które blokują nasze treści, mówią o rzekomej "mowie nienawiści", ale pod to można podpiąć wszystko. Władze Google, YouTube czy Facebooka mówią jednocześnie o wolności i tolerancji. Ale kto to ocenia? Co jest tą mową nienawiści? Może od razu niech określą, o czym można mówić, a o czym nie można? Czy jeśli ja się z czymś nie zgadzam, to jest "mowa nienawiści"? To są kpiny, to jest obrazek z Orwella. "Są równi i równiejsi".
Jednym z filmów, które zablokował YouTube na wRealu24.tv jest rozmowa z redaktorem naczelnym "Do Rzeczy" Pawłem Lisickim, która była poświęcona ofensywie LGBT w Polsce. Zachęcamy doobejrzenia!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.