"GW" wskazuje, że prezes PiS Jarosław Kaczyński odpisał na pismo Emilii Szmydt, gdy ta napisała do niego, że czuje się pokrzywdzona działaniami wymiaru sprawiedliwości i byłego już wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. Jarosław Kaczyński poprosił o sprecyzowaniu problemu.
"Z treści pani listu wynika, że czuje się pani pokrzywdzona działaniami wymiaru sprawiedliwości, ale także pana Łukasza Piebiaka, podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. W związku z powyższym uprzejmie informuję, że jeśli będzie pani oczekiwała ode mnie wsparcia, którego mógłbym udzielić, działając w ramach uprawnień przysługujących parlamentarzystom, proszę o informację o zajętym stanowisku oraz sprecyzowaniu problemu" – napisał prezes PiS.
Czytaj też:
"Wyborcza" łączy sprawę "Emi" z prezesem PiS. Desperacja?
Do sprawy Jarosław Kaczyński odniósł się podczas konwencji regionalnej PiS w Siedlcach. – Codziennie odpisuję na dziesiątki takich listów, ale nawet z tego chcą zrobić sensację. Nie chodzi o mnie, ja się nie obawiam, ale chcę, żebyście państwo wiedzieli, na czym to polega. Robi się aferę, że odpisałem na list, wykonując swoje obowiązki poselskie – powiedział szef partii rządzącej.
Czytaj też:
Adamowicz mówiła o Polsce w europarlamencie. Padła seria oskarżeń