– Ja się koncentruję na Warszawie od wielu, wielu miesięcy. O tym mówiłem. W związku z tym ja nie będę startował na kandydata opozycji w tych wyborach – powiedział Rafał Trzaskowski w programie "Fakty po faktach". – My musimy te wybory wygrać. Rzeczywiście jest parę osób po stronie opozycyjnej, które mają na to szansę. Myślę, że największe szanse ma Kidawa-Błońska – dodał włodarz stolicy.
Mówiąc o swojej motywacji, Rafał Trzaskowski podkreśla troskę o Warszawę: – Gdybym się zdecydował, żeby w wyborach uczestniczyć i potem nawet udałoby mi się wygrać, to niestety moje ukochane miasto trafiłoby w ręce komisarza z PiS-u. Ja sobie nie wyobrażam jednej sytuacji. Właściwie to jest chyba taki argument najbardziej istotny, że w związku z tym, że jednak opozycja nie wygrała tych wyborów, gdybym ja się zdecydował, żeby w tych wyborach uczestniczyć i potem nawet udałoby mi się je wygrać, to potem niestety moje ukochane miasto trafiłoby w ręce komisarza z PiS-u, a na to nie można pozwolić.
Trzaskowski ocenia, że przegrane wybory parlamentarne wcale nie muszą oznaczać końca władzy Grzegorza Schetyny. – Być może Schetyna będzie w stanie obronić swoją pozycję. To jest też naturalne, że demokratycznej partii po przegranych wyborach parlamentarnych, bo jednak wybory lokalne czy wybory do PE mają trochę inną dynamikę, przychodzi ten czas podsumowania. Będą na pewno kontrkandydaci, odbędą się wolne wybory, no i będziemy mieli przewodniczącego. Być może Grzegorz Schetyna będzie w stanie obronić swoją pozycję – stwierdził gość TVN24.
Czytaj też:
Poseł SLD: W tej sprawie z PiS mamy nić porozumieniaCzytaj też:
"Coś, czego nie odważyłbym się powiedzieć jeszcze kilka miesięcy temu...". Znaczące słowa Tuska