W weekend w całej Polsce odybyły się protesty przeciwko umowom o wolnym handlu pomiędzy UE a Kanadą (CETA) i Stanami Zjednoczonymi (TTIP). Przed gmachem Ministerstwa Rolnictwa protestowali m.in. politycy SLD, Kukiz'15 i partii Razem, a także przedstawiciele związków zawodowych i rolników. Organizatorem demonstracji było stowarzyszenie "Akcja Demokracja".
– Ta umowa powinna składać się z dwóch artykułów, pierwszego wprowadzającego wolny handel, oraz drugiego regulującego możliwości blokowania, uniemożliwiania wolnego handlu – mówił Jacek Wilk. – Jeśli ma tysiąc stron lub więcej, to zabezpiecza czyjeś interesy, a nie wolny handel – tłumaczył polityk.
Jak dodał Wilk, umowa ta daje nie tylko swobodę handlu, ale też przywileje wielkim korporacjom. – To jest przede wszystkim ten słynny arbitraż (…) chodzi o to, że wielkie korporacje będą mogły pozwać państwo, jeśli to państwo wprowadzi przepisy, przez które ta korporacja straci, zmniejszy swoje dochody – tłumaczył poseł. – Tego typu ustawa sprzyjająca przedsiębiorcom polskim, będzie zaskarżona do arbitrażu – dodał.
– To może blokować poważne reformy w Polsce, a my potrzebujemy głębokich reform, musimy budować nasz kapitalizm w oparciu o naszą klasę średnią – podkreślał polityk.
CZYTAJ WIĘCEJ: