Jak donosi gazeta, Prawo i Sprawiedliwość chce przeprowadzić wybory nie 10, ale 17 maja. W ten sposób udałoby się uniknąć wprowadzania stanu klęski żywiołowej.
Wczoraj wieczorem Sejm przyjął ustawę PiS ws. głosowania korespondencyjnego. W uzasadnieniu projektu napisano, że nowa regulacja ma związek z bezpiecznym przeprowadzeniem wyborów prezydenckich w warunkach ogłoszonego w Polsce stanu epidemii koronawirusa. Za przyjęciem ustawy – z trzema poprawkami PiS – opowiedziało się 230 posłów, 226 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.
Nowelizacja Kodeksu wyborczego daje marszałkowi Sejmu prawo, by w czasie stanu epidemii zmienić termin wyborów, ale w granicach określonych przez ustawę zasadniczą. Daje również możliwość przeprowadzenia wyborów wyłącznie w formie korespondencyjnej.
Teraz projekt trafi do prac w Senacie, który ma 30 dni na jego rozpatrzenie i prawdopodobnie będzie zwlekał do końca ustawowego terminu. W takim przypadku procedowanie zakończyłoby się 4 dni przed wyborami, a w tym czasie nie da się rozesłać pakietów wyborczych do wszystkich uprawnionych do głosowania obywateli. Dlatego, jak informuje "Rzeczpospolita", PiS najprawdopodobniej zmieni termin wyborów prezydenckich.
– Jest determinacja, by te wybory się odbyły – przekonuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" jeden z posłów PiS i mówi o nowej propozycji. "Według niej marszałek Elżbieta Witek mogłaby przesunąć wybory o tydzień (mieszcząc się w konstytucyjnym terminie)" – czytamy.
Czytaj też:
Sejm przyjął ustawę PiS ws. głosowania korespondencyjnego