To był wyjątkowy Wielki Tydzień. Co Pan Bóg chce nam powiedzieć poprzez ten bardzo trudny czas, który przeżywamy?
Ks. Bogdan Bartołd: Myślę, że to jest znak, którego jeszcze do końca nie potrafimy odczytać. Na pewno mamy wiele niewiadomych. Ja mogę powiedzieć o sobie. Mimo, że jestem kapłanem od trzydziestu ponad lat, to nie pamiętam takiego postu, by był bez ludzi, żeby był bez przygotowania duchowego, bez święcenia pokarmów.
To niewątpliwie trudny czas dla wiernych.
To bardzo trudny czas też dla kapłanów, bo istotą kapłaństwa jest być z ludźmi i dla ludzi, a tu mamy ograniczone możliwości kontaktu z wiernymi.
Jak to ksiądz odczytuje?
Ja myślę, że to doświadczenie czasu. Nie mogę tego czasu trudnego przesiedzieć. Zmarnować, żeby poddać się rzeczom nieistotnym, ważnym. Myślę, że to zaproszenie od Pana Boga.
Zaproszenie do czego?
Do poszukania odpowiedzi na pytanie o to, co w życiu jest naprawdę ważne. Jaki jest cel naszego życia, co jest dla mnie ważne, o co zabiegam, o co się troszczę. Dodatkowego znaczenia nabiera pytanie, które często nam przypominał też św. Jana Paweł II „być, czy mieć”. Teraz widzimy, jak bardzo krucha jest nasza natura. Jacy byliśmy pewni siebie. Pyszni. Przekonani, że człowiek wszystko może. Przychodzi choroba i jesteśmy bezradni. Być może niektórzy z nas przeżywają odejście bliskich z powodu tej choroby. To był czas wyjątkowych rekolekcji. Rekolekcji, których bardzo dawno nie przeżywaliśmy. W tym miejscu, w którym jesteśmy mamy dokonywać dobrych wyborów.
Niektórzy z powodu choroby nie mogą się nawet wyspowiadać, bo są na przykład w kwarantannach. Jak powinniśmy przeżyć ten czas?
Na pewno należy podziękować Panu Bogu, że są te nowoczesne możliwości medialne, transmisje, możliwość uczestnictwa we Mszy Św. za pośrednictwem środków masowego przekazu. Oczywiście święcenie pokarmów nie jest tu najistotniejszą sprawą, ale może dzięki temu, że nie będzie święcenia pokarmów przed kościołem, staniemy w domu, przy stole, przed tą symboliczną święconką i przypomnimy sobie, że warto przed posiłkiem się pomodlić, pobłogosławić posiłek. Podziękować Panu Bogu za dary, które otrzymujemy.
Często rozmawiamy o sprawach błahych, a może tym razem porozmawialibyśmy o tym, że ktoś dwa tysiące lat temu oddał za nas wszystkich życie, a potem zmartwychwstał. Może warto o tych sprawach Bożych porozmawiać w rodzinach. Gorąco zachęcam do modlitwy różańcowej. Może odmówmy sobie koronkę do Miłosierdzia Bożego. Spojrzeć na wszystko od strony duchowej, ale może też spojrzeć na otoczenie. Mieć czas dla bliskich. Może warto posłuchać się wzajemnie, służyć sobie pomocą. Może uczynić gest przebaczenia. Może wykonać do kogoś telefon, sms. Proste gesty, sprawy. Ale dla wielu ludzi niezwykle ważnych. Bo jednak szukamy nadziei, i tą nadzieją jest obecność Pana Boga wśród nas. W tych trudnych momentach ta potrzeba kogoś, na kim można się oprzeć jest szczególnie istotna.
Czytaj też:
Ks. prof. Bortkiewicz: Żyliśmy, jakby Bóg nie istniał
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.