Byli premierzy wskazują, że tegoroczne wybory prezydenckie mają "wyjątkowy wymiar w polskiej historii". "Przesądzą one o demokratycznym i praworządnym ustroju naszego państwa oraz wolnościach i prawach także następnych pokoleń" – czytamy.
Miller, Cimoszewicz i Belka apelują do tych wyborców, którzy w pierwszej turze poparli kandydata Lewicy Roberta Biedronia, a teraz chcą oddać głos na Andrzeja Dudę: "Pamiętają o różnicach politycznych apelujemy o udzielenie poparcia dla Rafała Trzaskowskiego".
Podczas pierwszej tury wyborów kandydat Lewicy Robert Biedroń zdobył tylko 2,2 proc. głosów i zajął dopiero szóste miejsce. – Nikt nie jest zadowolony. Najmniej zadowolony jest chyba Robert Biedroń. Miało być inaczej, ale wyszło jak wyszło – powiedział w rozmowie z Interią Leszek Miller. Były szef SLD zwrócił uwagę, że rok temu lewica miała 2,3 mln głosów, a Biedroń dostał ok. 430 tys. (dokładnie 432 129). – Co się stało z tymi, którzy głosowali wcześniej? Gdzie uciekli, do kogo? Dlaczego sobie poszli? Na te pytania trzeba poszukać poważnej, opartej o socjologiczno-politologiczne przesłanki, odpowiedzi – stwierdził Miller.
Pytany, czy ma satysfakcję z tego, że Magdalena Ogórek, która startowała w wyborach prezydenckich w 2015 roku z ramienia SLD, osiągnęła lepszy wynik niż Biedroń (2,4 proc.), Miller odparł: – To żadna satysfakcja. Jednak pamiętam, jak moi koledzy chłostali mnie biczem przy każdej okazji, twierdząc, że to był tylko mój pomysł. Że to kompromitacja, byliśmy głupi i tak dalej. Celował w tym oczywiście Włodzimierz Czarzasty.
Druga tura głosowania odbędzie się już w najbliższą niedzielę 12 lipca.
Czytaj też:
Złe wieści dla KO. Tylko nieco ponad 30 proc. Polaków wierzy w zwycięstwo TrzaskowskiegoCzytaj też:
Trzaskowski twierdzi, że rozmawiał z brazylijskimi przedsiębiorcami. MSZ: Nie odnaleźliśmy śladówCzytaj też:
Prezydent Duda: Jest wiele obaw, że będziemy realizowali obce roszczenia