Żyjemy w bardzo okrutnym społeczeństwie
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Żyjemy w bardzo okrutnym społeczeństwie

Dodano: 
Z bp. Athanasiusem Schneiderem rozmawia Paweł Lisicki.
Z bp. Athanasiusem Schneiderem rozmawia Paweł Lisicki. Źródło: fot. GRZEGORZ GAŁĄZKA/SIPA/EAST NEWS
W nowym numerze "Do Rzeczy" publikujemy fragmenty książki "Wiosna Kościoła, która nie nadeszła". To wywiad rzeka przeprowadzony przez Pawła Lisickiego z biskupem Athanasiusem Schneiderem, niemieckim kapłanem od lat posługującym w Kazachstanie.

Paweł Lisicki: Czy istnieje jeszcze w ogóle chrześcijańska Europa? Wydaje się, że Kościół ostatecznie przegrał walkę o duszę zachodniego człowieka. Kościoły pustoszeją. Dwa lata temu okazało się, że najstarsza diecezja w Niemczech, diecezja w Trewirze, musiała zamknąć dziewięćdziesiąt sześć procent swoich parafii. Było ich dziewięćset trzy, pozostało trzydzieści pięć. Podobny proces powszechnego odchodzenia od Kościoła można dostrzec w całej Europie. Kiedy Jan Paweł II przybył w 1979 r. do Irlandii, studiowało tam tysiąc seminarzystów, dziś jest ich może dwudziestu. Można mieć wrażenie, że w organizmie Kościoła rozwija się tajemnicza choroba. Widać też pewną prawidłowość: im szybciej w danym państwie następuje liberalizacja Kościoła, tym katastrofa jest bardziej dramatyczna. Te Kościoły narodowe, które miały największy wpływ na przebieg Soboru Watykańskiego II – niemiecki, holenderski, belgijski, francuski – znajdują się w stanie zaniku. Czy mamy do czynienia z ostatnim etapem istnienia chrześcijaństwa w Europie?

Bp Athanasius Schneider: Nie powiedziałbym, że to koniec chrześcijaństwa w Europie. Z pewnością możemy jednak mówić o duchowym wirusie, który przeniknął do Kościoła. Stało się tak za sprawą soboru, chociaż wbrew oczekiwaniom i zamiarom wielu jego ojców, którzy chcieli czegoś całkiem innego: odnowienia i wzmocnienia. Podkreślam, że w dokumentach soborowych jest wiele cennych i ważnych myśli. Jednak pojawiły się w nich też twierdzenia, które otworzyły drzwi dla relatywizmu. Jeśli wszystkie religie są równe, to po co mam się angażować? Skąd ma się brać duch gorliwości, ofiary, oddania? Dlaczego zdobywać się na wyrzeczenia, takie jak na przykład celibat? Dlaczego zabiegać o ratunek dusz? O ewangelizację? Rozpowszechniły się poglądy, które wcześniej w Kościele nie miały miejsca, takie jak stwierdzenie, że wszyscy idą do nieba lub że piekło nie jest wieczne. Księża, którzy propagowali takie tezy, zostali później mianowani biskupami, nawet kardynałami. Z pewnością można tu mówić o ogromnej odpowiedzialności Stolicy Apostolskiej za to, że biskupami i kardynałami zostali ludzie, którzy głosili dwuznaczną naukę, nie dawali żadnej rękojmi, że będą wiernie uczyć stałej wiary Kościoła.

Czytaj też:
Hiszpanie apelują, by bronić krzyża. "Symbol naszej cywilizacji"

Więcej możesz przeczytać w 41/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także