Damian Cygan: Kilkanaście znanych osób zaszczepiło się przeciwko COVID-19 poza kolejnością. Co pan o tym sądzi?
Rafał Ziemkiewicz: Najkrótszym komentarzem niech będzie fragment z filmu Woody'ego Allena: "jedzenie jest tutaj podłe i na dodatek skandalicznie małe porcje". Wychodzi na to, że opinia publiczna jest oburzona jednocześnie tym, że zmusza się ludzi do przyjmowania szczepionki na koronawirusa, bo – mówiąc poważnie – mamy absolutnie niedopuszczalne pomysły w rodzaju uzależnienia od szczepionek posiadania prawa do korzystania z niektórych świadczeń medycznych, co zapowiedział minister zdrowia Adam Niedzielski. Czy też tworzenia jakichś paszportów covidowych, czyli dzielenia ludzi na uprzywilejowaną część zaszczepioną i represjonowaną niezaszczepioną. To jest skandaliczne i nie do przyjęcia. I zgadzam się tutaj z tymi, którzy mówią, że rząd nie ma prawa tak działać. Albo niech się zdecyduje i weźmie odpowiedzialność za ogłoszenie, że szczepionka przeciw COVID-19 jest obowiązkowa dla wszystkich – tak jak to wielokrotnie w dziejach bywało – albo niech będzie naprawdę dobrowolna.
Z drugiej strony ludzie są oburzeni tym, że zmuszając do szczepionek, niektórych wpuszcza się poza kolejnością – i to też jest na swój sposób skandaliczne, tylko w innym porządku myślenia. Bo jeżeli jest jakiś plan szczepień, zgodnie z którym najpierw szczepimy tych, którzy są najbardziej narażeni, to nie wiem, na co jest narażona pani Krystyna Janda. Chyba na to, że ludzie na jej widok będą się pukali w czoło, bo nie ma żadnej szczepionki, która uchroniłaby panią Jandę przed jej radosną twórczością na Facebooku lub wywiadami, których udziela. Natomiast uważam, że jedna rzecz jest w tym wszystkim naprawdę poważna.
Jaka?
Wygląda na to, że Warszawski Uniwersytet Medyczny dostał jakieś szczepionki, które miał – mówiąc potocznie – na zbyciu. Słyszymy wyjaśnienia, które albo są głupim tłumaczeniem się z nepotyzmu – i to jest akurat wariant mniej zły – albo zarządzanie tymi szczepionkami jest typowo socjalistyczne, do jakiego przywykliśmy w wielu innych dziedzinach. Przecież jest bardzo wielu ludzi, którzy są w "grupie zero", a jeszcze nie zostali zaszczepieni, bo nie starczyło dla nich dawek. Zatem jeżeli przyjąć, że ta powszechna akcja szczepień ma w ogóle sens medyczny i służy powstrzymaniu epidemii, no to skandaliczne jest, że gdzieś tam zostaje jakaś partia szczepionek, które trzeba szybko podać byle komu, bo inaczej się zmarnują.
Jeżeli dalej tak będzie i komuś znowu zostanie partia zbędnych szczepionek, to powie: "a niech one się zmarnują, spisze się protokół zniszczenia, jak w "Misiu", a nikt się nie będzie mnie czepiał, bo to nie moja wina". Obserwujemy wierzchołek gigantycznego chaosu w służbie zdrowia, który dzieje się również z tymi szczepionkami. Uważam, że to jest bardzo niepokojące i na to powinniśmy zwrócić szczególną uwagę.
Minister Niedzielski zapowiedział w tej sprawie kontrolę. Czy sądzi pan, że w WUM dojdzie do jakichś dymisji?
Jedną z najsłabszych stron Prawa i Sprawiedliwości jest wiara w kontrole. Użyłem już wcześniej sformułowania "socjalistyczne zarządzanie", ale jest jeszcze socjalistyczne zarządzenie kryzysem. To znaczy, że jak dojdzie do kryzysu wizerunkowego, to będzie kontrola. A chodzi o to, żeby ta kontrola w ogóle nie była potrzebna. Bo wina prawdopodobnie nie leży po stronie pracowników WUM tylko tego, że szczepionki są dystrybuowane gdzieś na oko. A przecież było dużo czasu, żeby przygotować system zapisów i rejestrowania ludzi do szczepień.
Widzimy, że problem jest raczej systemowy i rozwiązanie go doraźną kontrolą do niczego nie doprowadzi. Poza tym, że ludzie zaangażowani w proces szczepień zamiast myśleć o szczepieniach będą zainteresowani tym, żeby zdobyć tzw. dupochron – jak mówią urzędnicy – czyli w razie kontroli wykazać, że "ja w niczym nie zawiniłem, szukajcie gdzie indziej".
Czytaj też:
Rektor WUM odniósł się do afery ze szczepionkami. Padła jasna deklaracjaCzytaj też:
Aktorzy i politycy szczepieni poza kolejnością. "Nie zostawimy tego bez kontroli"Czytaj też:
Miller o zaszczepieniu poza kolejnością: Tu chodzi o moich najbliższych
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.