Dawno nie zdarzyło się, by publikacja prasowa wywołała tak szeroki oddźwięk, jak artykuł Zdzisława Parafianowicza z „Dziennika Gazety Prawnej” o chaosie i łamaniu procedur podczas oficjalnej wizyty rządu w Londynie. Jednak politycy, jak zwykle, zamiast problemu dostrzegli tylko okazję do rozszerzenia rytualnej plemiennej bijatyki na kolejne pole. (...)
Gdyby przed 10 kwietnia 2010 r. ktoś poważnie potraktował powtarzające się sygnały o bałaganie w 36. pułku lotniczym, brakach w szkoleniu pilotów i innych nieprawidłowościach, ofiary smoleńskiej tragedii żyłyby do dziś. Tymczasem nawet po tej straszliwej nauczce, nawet pod rządami partii, którą nieszczęście dotknęło najmocniej i która w związku z tym powinna być szczególnie uczulona na wszelkie zagrożenia, dmuchać na zimne, wciąż panuje atmosfera beztroskiego „jakoś to będzie” i radosnej improwizacji na pograniczu sławnego „polski pilot poleci i na drzwiach stodoły”. (...)
Bałagan i „imposybilizm” szkodliwe są wszędzie, ale w przypadku bezpieczeństwa premiera, prezydenta i ministrów – w stopniu szczególnym. Jeśli jednak nawet pamięć Smoleńska nie wystarcza, by otworzyć na to rządzącym oczy, to naprawdę nie wiadomo, czego jeszcze potrzebują.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.