Aktor znany m.in. z serialu "Czas honoru" opublikował na Instagramie nagranie, który nagrał własnym smartfonem. Widać, jak własnym autem blokuje samochód dostawczy, oklejony emblematami fundacji Pro - Prawo do Życia. Pawlicki jechał sportowym Fordem Focusem RS przez miasto, gdy w tylnym lusterku zauważył wspomnianą furgonetkę. Zatrzymał się, uniemożliwiając jej przejazd. Do akcji dołączyło dwóch rowerzystów.
"Obawiam się, że moi pracodawcy zaczną traktować mnie zbyt poważnie"
Antoni Pawlicki przyznał w rozmowie z "Twoim Stylem", że nigdy wcześniej nie doświadczył hejtu na taką skalę jak po zatrzymaniu furgonetki. – Samochód jeździ po mieście, a przechodnie słyszą homofobiczne hasła i teorie. Moim zdaniem to oszczerstwa, a komunikat jest skonstruowany tak, by oddziaływał na emocje, manipulował i skłócał ludzi. Całe zdarzenie nagrywałem. Część filmu zamieściłem w sieci – nie tę najbardziej drastyczną i wylało się na mnie wiadro pomyj. Nigdy nie doświadczyłem takiego hejtu – mówi poruszony aktor.
– Ludzie, rozumiem, że macie inne poglądy, ale żeby tak obrażać? Grozić mi śmiercią? Jak to się ma do postulatów obrony życia? – pytał. Dodał, że liczy się z konsekwencjami swojego postępowania w życiu zawodowym: – Obawiam się, że moi pracodawcy zaczną traktować mnie zbyt poważnie. Powiedzą: on nie będzie w tej roli wiarygodny, bo lata po mieście i zatrzymuje jakieś furgonetki. Czym innym są konsekwencje bronienia moich poglądów, które ponoszę ja, Antoni Pawlicki, osoba prywatna, a czym innym te, które ponoszę jako aktor.
Czytaj też:
"Der Spiegel": Czy za fundacją ratującą Nord Stream 2 stoi Schroeder?Czytaj też:
"To dobrze opisuje jego rolę". Libicki ujawnił zaskakującą informację o prezydencie