Informacje, które pojawiły się w niemieckich mediach zostały oparte o pierwsze wyniki sekcji zwłok zamordowanego kierowcy. Pierwotnie sądzono, że Polak został zastrzelony, a jego ciężarówka skradziona. Wszystko jednak wskazuje na to, że mężczyzna został kilkukrotnie ugodzony nożem i żył w chwili zamachu. Niektórzy twierdzą nawet, że do ostatnich chwil starał się zapobiec wjechaniu w tłum ludzi. Raniony kierowca miał nawet w momencie zamachu trzymać kierownicę samochodu i starał się zmienić kierunek jazdy i zapobiec tragedii. Taką opinię wyraził jeden ze specjalistów, którzy przeprowadzali obdukcję ciała zmarłego. W związku z powyższym, polski kierowca został najprawdopodobniej zastrzelony dopiero tuż po zamachu. Sekcja zwłok miała również wykazać na ciele Polaka ślady walki i rany kłute.
Ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w poniedziałek w stoiska jarmarku świątecznego w Berlinie. Zginęło co najmniej 12 osób, a około 50 zostało rannych. Do przeprowadzenia zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Sprawcy zamachu, który wciąż przebywa na wolności, poszukuje berlińska policja. Wcześniej podejrzewano, że ataku dokonał 23-letni Pakistańczyk. Jednak wczoraj mężczyzna został przesłuchany i wypuszczony na wolność.
Czytaj też:
Merkel na miejscu zamachu w Berlinie. "Łączymy się z bliskimi ofiar myślami"