Jak ujawniły w środę wieczorem „Rzeczpospolita” i Onet, przynajmniej 90 tys. zł ze zbiórek publicznych na KOD trafiło do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Faktury za usługi informatyczne wystawiał sam lider KOD. Wcześniej Kijowski przekonywał, że z działalności komitetu nie czerpie żadnych korzyści finansowych i utrzymuje się ze wsparcia rodziny.
Czytaj też:
Afera w KOD. Kijowski kupił iPhone'a i laptopa za pieniądze z puszek?
O doniesienia medialne w tej sprawie dziennikarze pytali w Sejmie Ryszarda Petru. – Sytuacja, w której znalazł się lider KOD jest, jak rozumiem, poprawna prawnie, a niepoprawna etycznie. Oczekiwałbym od Mateusz Kijowskiego wyjaśnień i oczyszczenia się z tej sytuacji. Jest ona na pewno niezręczna dla niego – stwierdził szef Nowoczesnej, dodając, że nie jest członkiem KOD i nie do niego „należy ocena”.
– Nie wiem skąd ta informacja. Rozumiem, że były faktury. Mateusz Kijowski powinien to tak wytłumaczyć, żeby Polacy zrozumieli i przekonać członków KOD. (…) Wiem jedno, że zawsze trzeba założyć domniemanie niewinności i nie oceniać człowieka po jednym czy dwóch artykułach prasowych – powiedział Petru.
Czytaj też:
Młynarska rozczarowana Petru i Kijowskim: "Tomaszki polskiej polityki". Ziemkiewicz odpowiada
Niedawno lider Nowoczesnej sam znalazł się w ogniu krytyki. Gdy w sieci pojawiło się jego zdjęcie z posłaną Joanną Schmidt zrobione w samolocie lecącym do Portugalii, wybuchła polityczna burza. Petru mówił najpierw o największym kryzysie parlamentarnym ostatnich lat, a następnie wyjechał za granicę, zostawiając swoich kolegów z partii na sali sejmowej. Jak tłumaczył później lider Nowoczesnej, jego wyjazd był niezręczny, ale zaplanowany, ponieważ protest w Sejmie ma charakter rotacyjny.
Czytaj też:
Gabryel: Ryszard Petru jest „królem wpadek” tego parlamentu