Kubańczycy żyjący w Stanach Zjednoczonych wyszli na ulice, by wyrazić solidarność i wesprzeć protestujących na Kubie. Podczas czwartkowej demonstracji w centrum Waszyngtonu doszło do wymiany zdań pomiędzy manifestantami a korespondentem TVN Marcinem Wroną. Ostatecznie dziennikarz musiał się wycofać i został zabrany radiowozem przez policjantów.
Nagranie ze zdarzenia opublikował w mediach społecznościowych reporter stacji Newsmax James Klüg.
twittertwitter
Antykomunistyczne protesty na Kubie
Protesty na Kubie wybuchły 11 lipca. Panujący w kraju socjalizm pogłębia biedę i powoduje coraz większe trudności w dostępnie do podstawowych produktów, w tym do żywności. Brakuje także lekarstw oraz szczepionek przeciwko COVID-19.
Za protesty odpowiedzialni są główni młodzi ludzie, którzy zdołali się zorganizować przy pomocy mediów społecznościowych.
W ostatnich dniach w sieci pełno było haseł "Dość dyktatury", "Nie lękamy się" czy "Domagamy się szczepionek". Pojawiły się też zdjęcia i filmiki przedstawiające brutalną reakcję policji na manifestantów.
Komunistyczna władza odpowiedziała ograniczeniem dostępu do internetu dla swoich obywateli. Na Kubie rozpoczęła się fala represji i aresztowań mimo, ze protesty miały pokojowy charakter. Demonstracje zostały spacyfikowane przez siły bezpieczeństwa oraz oddziały policji, której liczni funkcjonariusze wmieszali się w tłum, udając cywilów. Źródła kościelne informują, że wśród represjonowanych znajdują się księża i katolicy świeccy.
Czytaj też:
Kubański naukowiec: Socjalizm zrujnował Kubę, teraz sięga po AmerykęCzytaj też:
Stefanik: We Francji zagrożony jest porządek prawny. Protestują też zwolennicy szczepieńCzytaj też:
Zawiadomienie Banasia po wypowiedzi Kaczyńskiego. Prokuratura podjęła decyzję