Repetowicz: Wszystko wskazuje na to, że Łukaszenka się przeliczył

Repetowicz: Wszystko wskazuje na to, że Łukaszenka się przeliczył

Dodano: 
Aleksandr Łukaszenka
Aleksandr Łukaszenka Źródło:PAP/EPA / VASILY FEDOSENKO
Europa czegoś się nauczyła. Z Łukaszenką nie będzie tak, jak z Erdoganem – mówi DoRzeczy.pl Witold Repetowicz, ekspert ds. Bliskiego Wschodu.

Damian Cygan: Polska kończy akcję ewakuacyjną z Afganistanu, bo uratowaliśmy już wszystkich, którzy potrzebowali pomocy, czy w Kabulu robi się już tak niebezpiecznie, że więcej nie da się zrobić?

Witold Repetowicz: Nie uratowaliśmy wszystkich, ale kończy się czas, który został wyznaczony na ewakuację. Ostateczny termin to 31 sierpnia i on nie został przez talibów przedłużony. Po tym czasie nie ma możliwości kontynuowania tej operacji.

Czy budowa płotu na granicy polsko-białoruskiej powstrzyma falę nielegalnych imigrantów?

Płot powstaje nie tylko na naszej granicy, ale również na granicy grecko-tureckiej oraz innych odcinkach narażonych na atak demograficzny. To, co dzieje się na naszej granicy z Białorusią, to nie jest spontaniczna migracja, lecz atak ze strony reżimu Łukaszenki. Można się spodziewać, że różne zabezpieczenia na granicy, w tym płot, będą niszczone – i to nie przez migrantów, tylko przez funkcjonariuszy reżimu białoruskiego. Mamy do czynienia z aktem agresji ze strony obcego państwa na Polskę, a więc także na NATO.

Na co liczy Łukaszenka? Jaki jest jego cel?

Obecną sytuację można porównać do tego, co zrobił Recep Erdogan w 2015 i 2020 roku. Łukaszenka pamięta, że tamten kryzys skończył się ustępstwami Unii Europejskiej wobec Turcji, wypłaceniem jej 6 mld euro i przymknięciem przez Europę oczu na krwawą pacyfikację Kurdów. Teraz Łukaszenka może się spodziewać, że za cenę rezygnacji z presji migracyjnej, UE przymknie oczy na prześladowania opozycjonistów na Białorusi. Jednak wszystko wskazuje na to, że Łukaszenka się przeliczył i tego nie będzie.

Dlaczego?

Po pierwsze, Europa się czegoś nauczyła. Po drugie, nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Turcja jest członkiem NATO, co generowało trochę inne podejście do tamtych wydarzeń, a mówiąc wprost – do udawania, że to nie był atak demograficzny ze strony Erdogana. Po trzecie, Turcja jednak graniczy z państwami, które generują uchodźców, natomiast Białoruś nie.

Czy Polska powinna wystąpić do UE o wsparcie finansowe na ochronę granicy? Jesteśmy zewnętrzną granicą całej Unii oraz strefy Schengen.

To musi ocenić polski rząd, czy potrzebuje takiego wsparcia. Jak dotąd nie słyszałem, żeby wysyłano jakieś sygnały o tym, że mamy problem z zabezpieczeniem granicy własnymi siłami. Natomiast trzeba podkreślić, że budowa płotu to operacja militarna, a zbliżają się manewry Zapad 2021 i obie te sprawy należy łączyć. Pamiętajmy, że to nie są jakieś zabawy na granicy, to nie jest problem uchodźców, tylko agresja ze strony Białorusi prowadzona metodami asymetrycznymi. Jeśli w ramach tego ataku dojdzie do kolejnych kroków, to może się okazać, że będziemy potrzebowali wsparcia sojuszniczego w ramach NATO.

Czytaj też:
Jabłoński: Bronimy granic Polski w interesie całej UE
Czytaj też:
Bąkiewicz: Masowa imigracja to element wojny hybrydowej Rosji

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także