Polska strategia polityczna nie wyszła po 1989 r. poza jedno proste hasło „powrotu do Europy”. W komunikacji rządzących z rządzonymi sprowadzało się to do z jednej strony żądania, a z drugiej obietnicy,
żeby było/że będzie „jak na Zachodzie”.
Nie wszyscy rozumieli to tak samo. Dla warszawsko-krakowskich salonów „jak na Zachodzie” oznaczało przede wszystkim kopiowanie rozwiązań ustrojowych i politycznych. W miarę zaś, jak przekonywały się one, że społeczeństwo wcale nie chce poddawać się zabiegom wychowawczym światłych elit, że głosuje nie tak, jak powinno, i kreuje sobie „populistycznych” liderów, zaczęły one postrzegać Zachód jako siłę, która jedyna jest zdolna polską ciemnotę „ucywilizować”. W ciążących ku lewicy elitach odżyło myślenie Tadeusza Krońskiego, który „kolbami sowieckich karabinów” chciał wybijać z głowy Polakom zacofanie – zmienił się tylko kierunek, z którego przyjść ma Nowy Wspaniały Świat.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.