Były prezydent Lech Wałęsa grozi historykowi Sławomirowi Cenckiewiczowi, autorowi książki „Wałęsa. Człowiek z teczki” I domaga się wycofania jej ze sprzedaży. Na portalu internetowym Wykop.pl w piątek wieczór Wałęsa napisał- ”kto zostanie rozjechany to spoko .prawda zwyciezy Ja pisze ksiazki a nie książka , a wiec calosc .Obiecalem jak skoncze Wyszkowskiego to nastepny bedzie Cenckiewicz i dotrzymymam slowa .(pisownia oryginalna -red.). (więcej tu)
Sławomir Cenckiewicz odpowiada w rozmowie z naszym tygodnikiem.
„Do Rzeczy”: Lech Wałęsa straszy wydawnictwo Zysk i Ska sądem jeśli pana książka „Wałęsa. Człowiek z teczki” nie zostanie wycofana ze sprzedaży...
Sławomir Cenckiewicz: Wałęsa straszy mnie sądem od wielu lat. Najnowsze jego groźby mają jednak tak ogólny charakter, że nie sposób coś konkretnego o nich powiedzieć. Pełen błędów stylistycznych i ortograficznych list elektroniczny Wałęsy wysłany do mojego Wydawcy nie wymienia nawet mojego nazwiska ani konkretnego tytułu książki. Od tego że ktoś nazwie książkę "paszkwilem" do wycofania książki z kolportażu jest bardzo długa droga.
„Do Rzeczy”: Były prezydent napisał na swoim profilu na portalu Wykop.pl "Obiecalem jak skoncze Wyszkowskiego to nastepny bedzie Cenckiewicz i dotrzymymam slowa" . Czcze pogróżki czy realna groźba?
Cenckiewicz: Trudno powiedzieć. Jestem jednak spokojny. W ewentualnym procesie miałbym okazję wprowadzić do obiegu publicznego i procesowego szeregu nowych źródeł świadczących o agenturalnej działalności Wałęsy, jego prokomunistycznej działalności już w okresie "Solidarności", ale i jego roli w kradzieży tysięcy dokumentów w okresie prezydentury.
„Do Rzeczy”: Niedawno sąd uznał, że notatka czechosłowackiej słuzby bezpieczenstwa nie jest wystarczającym dowodem na współpracę Wałęsy z bezpieką.
Cenckiewicz: W systemie III RP i orzecznictwie lustracyjnym nie istnieją chyba jakiekolwiek dowody na współpracę kogokolwiek z bezpieką. Moi czescy przyjaciele z tamtejszego IPN zanoszą się ze śmiechu po orzeczeniu sądu w sprawie notatki czechosłowackiego MSW z rozmowy z gen. Ciastoniem, który w 1981 r. powiedział, że Wałęsa był płatnym donosicielem. Trudno domagać się poważniejszego dowodu na agenturalność Wałęsy, skoro słowa wiceszefa MSW PRL spisane w marcu 1981 r. w zachowanej w oryginale notatce zostały uznane za niewiarygodne. W Polsce od lat istnieje prawda historyczna i prawda sądowa, choć niestety na druga próbuje zdominować tę pierwszą. Gdyby lustrowano w Polsce słynnego szpiega KGB Kima Philby'iego, to mógłby on nie tylko liczyć na przychylność sądowych lustratorów i dziennikarzy, ale chodziłby zapewne w glorii ofiary po ulicach Warszawy wspierany przez liczne "autorytety". Przecież nikt nie widział na oczy ani jego zobowiązania do współpracy z KGB, ani pokwitowania odbioru pieniędzy, ani nawet własnoręcznych donosów.
Dziękuję za rozmowę.