W szczycie klimatycznym wzięli udział przedstawiciele niemal 200 państw, które w 2015 roku podpisały się pod porozumieniem paryskim, zobowiązując się tym samem, do podjęcia działań mających na celu walkę z globalnym ociepleniem. Polskę na szczycie reprezentował premier Mateusz Morawiecki, który podczas swojego wystąpienia mówił o konieczności przekonania obywateli do zmian proponowanych w Zielonym Ładzie.
Krytycy zwracają uwagę na fakt, iż większość z głów państw przyleciała na szczyt prywatnymi samolotami, które mogły w jednym czasie wyemitować tyle CO2, co małe kilkutysięczne miasteczko. Brytyjski dziennik „Daily Mail” pisze wprost o „Zielonej hipokryzji” osób, które pojawiły się na szczycie.
Skandal na COP26
Podczas obrad doszło jednak do pewnego skandalu. W szczycie planowała wziąć udział Karine Elharrar – izraelska minister infrastruktury państwowej, energii i zasobów wodnych. Polityk jest niepełnosprawna i porusza się na wózku inwalidzkim. Organizatorzy COP26 nie uwzględnili jednak potrzeb osób z niepełnosprawnościami.
"To smutne, że ONZ nie zapewnia dostępu do swoich wydarzeń" - stwierdziła Elharrar we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych.
Premier Izraela Naftali Benet zapewnił, że jeżeli Elharrar nie będzie mogła wziąć udziału we wtorkowych obradach, to on w geście solidarności również zrezygnuje z udziału.
Wulgarna Greta Thunberg
W obradach wzięła udział również słynna aktywistka Greta Thunberg. Szwedka mocno skrytykowała polityków, jednak świat mówi przede wszystkich o sposobie, w jaki się wyrażała.
– Mówimy: koniec z bla, bla, bla. Dość wykorzystywania ludzi, natury i planety. Dość wykorzystywania. Dość bla, bla, bla. Dość tego, co tam oni k*** robią. Mamy tego dość. My dokonamy zmiany, czy to im się podoba, czy nie – przekonywała Thunberg.
Czytaj też:
Szczyt klimatyczny. Morawiecki wygłosił przemówienieCzytaj też:
Timmermans: Musimy być bardziej ambitni w sprawach klimatu