Na wyjeździe z Kijowa w kierunku zachodnim tworzą się wielokilometrowe korki. Nagrania, udostępniane przez internautów, pokazują sznury aut jadących dosłownie zderzak w zderzak w stronę granicy z Polską.
Takie obrazki ze stolicy Ukrainy, napływają od samego rana. Od wczesnych godzin niemal nieprzejezdna jest m.in. trasa do oddalonego o 140 kilometrów Żytomierza oraz do Białej Cerkwi, czyli w kierunku południowo-zachodnim.
Wielu ludzi próbuje opuścić miasto również w inny sposób, zgromadzili się oni m.in. na dworcach kolejowych, lotniskach i w metrze. Mieszkańcy rzucili się także do sklepów towarowych, z których w błyskawicznym tempie znikają artykuły pierwszej potrzeby i żywność o długim terminie przydatności do spożycia.
Mieszkaniec Kijowa: Jestem gotowy na śmierć
Portal "Sky News", że wielu Ukraińców płacze, kiedy uda im się dojechać do przejścia granicznego z Polską, w którego pobliżu niebawem znajdą schronienie w specjalnych ośrodkach recepcyjnych.
Inni zdecydowali się pozostać na miejscu i walczyć z Rosją. – W sklepie jesteśmy teraz bardzo zajęci. Jest bardzo wiele osób, które chcą kupić broń i jest wiele osób, które chcą kupić same naboje – powiedział właściciel sklepu z bronią, który mieści się w Kijowie. – Wszystkiego jest jednak zdecydowanie za mało, a wcześniej wydawało nam się, że jesteśmy dobrze zaopatrzeni – dodał.
Zaznaczył, że nie zamierza wyjeżdżać i będzie chronił "swoją rodzinę, swój dom i swój kraj" przed "ludźmi Putina". Podkreśla, tak jak wielu jego klientów, że jest gotowy na śmierć za Ojczyznę.
Atak na Ukrainę
W czwartek nad ranem Rosja, rozpoczynając inwazję na Ukrainę, dokonała uderzeń rakietami manewrującymi typu "Kalibr" na obrane cele w miastach: Iwano-Frankiwsk, Łuck, Chmelnicki, Kijów, Chersoń, Mikołajów, Odessa, Kramatorsk i Charków. Zaatakowano obiekty wojskowe, w pierwszej kolejności lotniska i niektóre centra dowodzenia ukraińskich sił zbrojnych, ale też bazy lotnicze i pozycje wojsk obrony przeciwlotniczej.
– Pierwsze uderzenie Rosji nie było udane. Mamy straty, ale nie są duże. Nie osiągnęli celu, niezależnie od tego, co mówią – skomentował sytuację kpt. Ołeksij Arestowycz w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Władimir Putin w swoim wystąpieniu około godz. 04:00 czasu warszawskiego oznajmił, że wydał rozkaz "operacji militarnej", która ma na celu "ochronę ludności". Jak stwierdził, Kreml nie zamierza okupować Ukrainy, ale chce "zdemilitaryzować" i "zdenazyfikować" swojego zachodniego sąsiada.
Czytaj też:
"Rosjanie wchodzą w głąb Ukrainy". Niepokojące doniesieniaCzytaj też:
Rosja atakuje lotnisko w pobliżu Kijowa