Mimo licznych prognoz, że jego temperatura będzie opadać, na nic podobnego się nie zanosi. Dojście PiS do władzy pozwoliło, by prokuratura podjęła się śledztwa, które nie było możliwe za rządów PO, a dawna komisja Macierewicza uzyskała status oficjalny. Jak wygląda aktualny stan na mapie sporu o to, co się stało 10 kwietnia 2010 r.?
Najważniejszym wydarzeniem tegorocznego 10 kwietnia była konferencja Podkomisji MON do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego. Zespół badaczy, zwany potocznie od nazwiska jego przewodniczącego dr. inż. Wacława Berczyńskiego komisją Berczyńskiego, spotkał się wcześniej z mediami tylko raz, w październiku zeszłego roku. Wyniki badań z ostatnich 12 miesięcy
przedstawiono w formie filmu. Podstawowe tezy, które zawierał, to: kontrolerzy na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj sprowadzali polski samolot Tu-154M ze złą wolą, działając na jego szkodę, jeszcze w powietrzu nastąpiła eksplozja, którą mogła wywołać bomba termobaryczna. (...)
Profesor Berczyński podczas konferencji nie skorzystał z możliwości opowiedzenia o złożoności badań i stopniu ich hipotetyczności. Zamiast tego w swoją krótką prezentację przed projekcją filmu wplótł zastrzeżenie: „Mogło tak być, ale nie możemy z całą pewnością powiedzieć, że tak było”. Ten tryb warunkowy natychmiast podchwyciły media niechętne podkomisji i wierne ustaleniom komisji Jerzego Millera. Znów powstało wrażenie, jakby PiS planował ważne deklaracje z dnia na dzień. Dlaczego zdecydowano się na prezentację filmu bez przygotowania konferencji prasowej? Wyznaczenie czatu na godz. 22.30 spowodowało, że większość mediów nie poświęciła mu nazajutrz zbyt wiele uwagi.
Temat smoleński to dla PiS kwestia delikatna. Niezwykle ważna dla żelaznego elektoratu partii Jarosława Kaczyńskiego, ale „mrożąca” dla elektoratu centrowego. Co więcej, wszelkie oskarżenia Rosji przez Polskę o udział sprawczy w katastrofie – a taką tezę stawia też prokuratura – zawsze wywołują niechętne reakcje, np. państw wyszehradzkich. PiS ma ze sprawą smoleńską problem. Wie, że musi starać się wyjaśnić przyczyny katastrofy, szczególnie gdy teraz jest u władzy, ale jednocześnie pamięta, że np. apele smoleńskie na uroczystościach rocznicowych przysporzyły mu trudnych sytuacji. W tej niełatwej sytuacji tym bardziej wypadałoby każdy krok i każdy nowy komunikat dokładnie przemyśleć.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.