Donald Tusk poinformował po wyjściu z warszawskiej prokuratury, że zgodnie z pouczeniem nie może ujawnić jakichkolwiek informacji ze śledztwa w związku z którym był przesłuchany. Jak dodał, nie może narzekać na brak gościnności, ponieważ prokuratorzy poczęstowali go kawą, herbatą i wodą. Potem z ust byłego premiera padły już mocniejsze słowa.
– Cała sprawa ma charakter wybitnie polityczny – ocenił Tusk, dodając, że poinformował prokuratora, że zjawił się na przesłuchaniu ze względu na szacunek do państwa polskiego. Tusk miał również powiedzieć prokuratorowi, że zgodnie z prawem europejskim, jego urząd objęty jest immunitetem. Szef RE zapowiedział, że będzie zmuszony z niego skorzystać, kiedy będzie podjęta próba uniemożliwienia mu sprawowania funkcji.
– Byłem przesłuchiwany jako świadek i wyłącznie jako świadek. Nie chce spekulować jak będzie wyglądała dalsza praca prokuratury – podkreślił. Pytany o to, czy konieczne będzie kolejne przesłuchanie, Tusk odpowiedział: "Nie sądzę, ale to nie będzie moja decyzja". Jak tłumaczył, proponował wcześniej, aby przesłuchanie odbyło się jednak w Brukseli, jednak odmówiono z powodów technicznych.