Mińsk jednoznacznie poparł inwazję Rosji na Ukrainę, ale najwyraźniej nie zamierza wziąć w niej czynnego udziału. Łukaszenka stoi po stronie Putina i jednocześnie próbuje odgrywać rolę rozjemcy. Prawdopodobnie nie ma ochoty nadstawiać karku za swojego patrona.
Białoruś jeszcze na Ukrainę nie napadła, ale bierze udział w agresji. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Według rezolucji ONZ państwo, które zezwala innemu państwu na wykorzystanie swojego terytorium do napaści na państwo trzecie, samo jest państwem agresorem. Dokładnie z takim przypadkiem mamy do czynienia. Prawdopodobnie gdyby nie uległość Alaksandra Łukaszenki wobec Władimira Putina, nie doszłoby do pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę. To właśnie gościnność „ostatniego dyktatora Europy” sprawiła, że władca Kremla mógł poważnie zacząć myśleć o szybkim zajęciu Kijowa i zmianie władzy nad Dnieprem.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.