Wereszczuk podkreśla, że Władimir Putin zmanipulował Angelę Merkel do tego stopnia, że kanclerz zrobiła z Niemiec i Rosji kraje uzależnione od siebie. – Teraz Merkel powinna poprosić cały świat o przebaczenie za to, co stało się w Ukrainie. To jest jej współodpowiedzialność. Ona mówi o dobrych intencjach, a my mówimy, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane – ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską.
Wicepremier dodaje, że Polska i Ukraina od dawna ostrzegały, że Nord Stream II będzie narzędziem wykorzystywanym przez Rosję do wywierania presji na Zachód. Jak zaznaczyła, nie zgadza się z popularnym stwierdzeniem, że "przyjaciół trzeba trzymać blisko, a wrogów jeszcze bliżej".
Wereszczuk wskazała, że strona ukraińska próbowała przekonywać niemiecką kanclerz, żeby się nie bała. – Ale po drugiej stronie był głęboki, wręcz patologiczny strach, że Putin zacznie niszczyć Europę. Ta polityka doprowadziła do obecnej sytuacji – podsumowuje.
Jak dodaje, Putina nie da się zatrzymać polityką ustępstw - ta jedynie go sprowokuje do eskalacji konfliktu. Wereszczuk podkreśliła, że "świętym obowiązkiem" jest powstrzymanie prezydenta Rosji. – Jesteśmy na swojej ziemi i będziemy ich zabijać, dopóki stąd nie wyjdą– zapewnia.
Dwuznaczna postawa Niemców
Niemcy nadal nie mogą się zdecydować, jak zareagować ws. wojny na Ukrainie. Berlin jest jednym z hamulcowych ws. zaostrzenia sankcji na Rosję, jednocześnie Niemcy są oskarżani o rozbudzenie ambicji Putina i de facto finansowanie jego reżimu przez lata.
Niemieckie media nie szczędzą krytyki władzom. "Die Welt" pisze, że "gdy Putin prowadził wojny, Berlin przez dziesięciolecia odwracał wzrok".
Dziennik "Die Welt" przypomina, że Władimir Putin doszedł do władzy dzięki zbrodniom wojennym – chodzi o drugą wojnę czeczeńską. "To podczas tej wojny tysiące osób było torturowanych i mordowanych, na porządku dziennym były gwałty, grabieże i przemoc wobec ludności cywilnej" – pisze dziennik.
Gazeta zaznacza, że w tym samym 1999 roku Niemcy interweniowały w wojnie w Kosowie i zapobiegły zbrodniom serbskiego prezydenta Slobodana Miloszevicia, a świat tymczasem przymykał oczy na wojnę w Czeczenii. "Die Welt" pisze, że wojna zakończyła się w pierwszym roku rządów Gerharda Schroedera i szefa jego kancelarii – obecnego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera. "Obydwaj architekci polityki SPD wobec Rosji od początku byli świadomi, że Putin jest zdolny do zbrodni wojennych, takich jak w Buczy" – uważa dziennik. "Obydwaj politycy pozwolili Putinowi swobodnie działać, kiedy zaatakował Gruzję, gdy zaanektował Krym i gdy zaatakował wschodnią Ukrainę" – czytamy.
Czytaj też:
Sienkiewicz: Niemcy żegnają się ze złudzeniem przewodzenia UECzytaj też:
"Ufaliśmy Merkel niemal ślepo". Gorzkie słowa ukraińskiego dyplomaty