– Marzy mi się uderzenie w most Krymski, które zniszczyłoby nitkę, którą przechodzi bardzo silne wsparcie dla rosyjskiej armii na kierunku południowym. Dzięki temu wsparciu Rosjanie mogą rozwijać działania z Krymu zarówno w kierunku Odessy, jak i Mariupola – powiedział były dowódca jednostki GROM w rozmowie z portalem Onet.
Gen. Roman Polko ocenił, że w działaniach Ukrainy "brakuje uderzeń odwetowych": – Uderzenie w most Krymski byłoby rzeczywiście znaczącym sukcesem Ukraińców i wierzę, że to się uda.
Most Krymski został zbudowany przez Rosjan po 2014 r. nad Cieśniną Kerczeńską. Ma długość 19 km i składa się z równolegle biegnących tras: samochodowej i kolejowej.
"Trzeba uderzać na głębokie tyły"
– Każda broń dostarczona Ukrainie służy zapobieganiu ludobójstwu, zbrodniom wojennym, więc Zachód powinien takie możliwości stworzyć. System S-300, czy Osy już są. Są też switchblade’y, które pozwalają skutecznie zwalczać broń niszczącą szkoły, szpitale, osiedla mieszkaniowe — uważa gen. Polko.
I dodaje: — Potrzeba działań pozwalających uderzać na głębokie tyły armii rosyjskiej. System zasilania zawiódł Rosjan w bitwie kijowskiej i tu też by się to przydało. Grupy bojowe odcięte od wsparcia, pozbawione rezerw nie będą mogły mordować, gwałcić i rabować.
– W Ukrainie mieszają się stare, wysłużone czołgi z bardzo nowoczesnym sprzętem, np. wspomnianymi dronami switchblade, które pozwalają niszczyć cele wroga na dużych odległościach. Potrzebne jest pełne wsparcie, bez ograniczeń. Ukraina musi mieć możliwość obrony zwłaszcza na kierunku południowym – powiedział były dowódca GROM-u.
Czytaj też:
"Prowokacje z użyciem broni atomowej". Rosyjski dyplomata atakuje Ukrainę i USA