W Pekinie ze względu na pandemię zamknięto w środę ponad 60 stacji metra i 158 tras autobusów, rząd ogłosił też, że między innymi szkoły, restauracje, budynki publiczne i siłownie pozostaną zamknięte po 4 maja, czyli dłużej niż zapowiadano.
Stolica Chin stara się uniknąć scenariusza z Szanghaju, który od ponad miesiąca objęty jest lockdownem, toteż z ruchu wyłączono blisko 15 proc. sieci metra. Władze Pekinu skierowały pod koniec kwietnia większość z 22 mln mieszkańców na masowe testy na COVID-19.
Nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa lockdown w Szanghaju, ale rząd sygnalizował, że zostanie on utrzymany do całkowitego zwycięstwa nad wirusem. Restrykcje związane z pandemią wprowadzono też w liczącym ponad 7 mln mieszkańców mieście Zhengzhou.
Chiny: Szanghaj wciąż w surowym lockdownie
Szanghaj od ponad miesiąca objęty jest lockdownem, a sfrustrowani ludzie protestują przeciwko złym warunkom i tzw. twardej izolacji. W mediach pojawiły się liczne doniesienia o niedoborach żywności i lekarstw, braku dostępu do pilnie potrzebnej opieki medycznej oraz spartańskich warunkach w masowych ośrodkach kwarantanny.
Sieć obiegły krytyczne komentarze i nagrania pokazujące mieszkańców protestujących przeciwko restrykcjom. Na jednym z nich widać mężczyznę demontującego zielony płot, jakimi władze zagrodziły wejścia do niektórych budynków, aby uniemożliwić ludziom wychodzenie na zewnątrz. Władze zaczęły ustawiać takie płoty po ogłoszeniu decyzji o tzw. twardej izolacji niektórych obszarów. Internauci nazywają ogrodzenia "klatkami w ZOO" i wyrażają obawy, że zamykanie ludzi w budynkach może być niebezpieczne np. w wypadku pożaru.
Inne materiały przedstawiają ludzi stojących w oknach i tłukących w garnki lub grających na instrumentach. Natomiast władze cenzurują krytyczne komentarze i relacje z Szanghaju, które są usuwane z chińskich mediów społecznościowych. Rządzący twierdzą, iż część restrykcji zostało już złagodzonych. Niemniej, większość mieszkańców wciąż nie może wychodzić z mieszkań oraz osiedli.