Prezydent Centrum im. Adama Smitha gościł na antenie „Świata Rolnika”. W rozmowie prowadzonej przez Łukasza Warzechę komentował politykę monetarną państwa w kontekście wzrostu cen.
Rada Polityki Pieniężnej zapowiedziała, że w czwartek dokona kolejnego podniesienia stóp procentowych. Jest to reakcja na inflację. Oficjalnie w Polsce jej poziom przekroczył 12 proc.
Sadowski: Inflacja konsumencka jest wielokrotnie wyższa
W jednym z wątków rozmowy ekonomista przypomniał, że inflacja zaczęła rosnąć jeszcze przed rozpoczęciem epidemii koronawirusa. W zestawieniu rok do roku nastąpił wówczas dwukrotny wzrost, który stanowił fenomen na skalę całej Unii Europejskiej.
– Inflacja w lutym 2020 roku była na poziomie 4,7 proc. W marcu 2020 roku uczestniczyłem w konferencji na Giełdzie Papierów Wartościowych, gdzie już wtedy ostrzegano, że inflacja konsumencka wynosi ponad 30 proc. Dotychczas doświadczaliśmy korzyści z deflacji, kiedy nie zarabialiśmy wyższych kwot, ale z tygodnia na tydzień kupowaliśmy coraz więcej. Rada Polityki Pieniężnej podjęła walkę z inflacją za późno, bo dopiero pod koniec 2021 roku – ocenił ekspert.
Stąd w jego ocenie stopy procentowe nie odegrają pozytywnej roli. – W tempie, kiedy są trzy długości nawet za tym poziomem inflacji podawanym przez GUS –powiedział Sadowski. – Jedyny wpływ mają na zwiększanie liczby osób, które nie będą w stanie spłacać kredytów – dodał.
– Wzrost stóp to duże oddziaływanie na firmy, a o tym się zbytnio nie mówi. Dotyczy to firm, które mają niskie marże, ale wysoki obrót. Takie działalności z dnia na dzień miały zmienione warunki kredytowania, co powoduje bardzo duże problemy. Dodając do tego wzrost cen energii nawet o kilkaset procent mamy przepis na kryzys. Jest mnóstwo przypadków likwidowania się małych przedsiębiorstw przez dwa czynniki – Polski Ład i inflację. „Tarcza antyinflacyjna” nie rekompensuje wszystkich podwyżek, jakie dotknęły przedsiębiorców – tłumaczył ekspert CAS.
Czy warto powrócić do dyskusji o przyjęciu euro?
W dalszej części programu, Sadowski tłumaczył m.in., że nie da się zwalczać inflacji, dosypując na rynek jeszcze więcej masy pieniądza. – Jeżeli inflację próbuje się zwalczać większą masą pieniądza i proponuje się kredyty antyinflacyjne polegające na tym, że będziemy dawać jeszcze więcej pieniędzy w ramach „tarczy antyinflacyjnej”, to mamy niestety efekt wprowadzenia Polski do strefy euro. Chyba że na tym to wszystko ma polegać, że Polacy mają się odwrócić od własnej waluty narodowej, bo nawet inflacyjne euro będzie lepsze niż własny pieniądz, który niestety traci. Trudno sobie wyobrazić uzasadnienie, że przecież więcej zarabiamy – powiedział Andrzej Sadowski.
– Doprowadzono do utraty wartości przez polskiego złotego. Tym argumentem posługują się niektórzy rzecznicy przyjęcia w Polsce euro. Natomiast wystarczy wyeliminować przyczyny dla których polski złoty tracił, a jest to polityka proinflacyjna polskiego rządu i NBP. Jeżeli wyeliminujemy takie działania to mamy jedną z lepszych walut narodowych na świecie. W rankingu Fraser Institute wolności gospodarczej, w którym bierzemy udział od lat 90 Polska w ramach różnych wag wolności gospodarczej za jakość pieniądza dostawała prawie 10 punktów na 10 możliwych. To, że zaczęto psuć w Polsce pieniądz to jest kwestia decyzji politycznych – powiedział Sadowski.
Czytaj też:
Mentzen: Prezes NBP próbuje zmniejszyć ilość pieniądza, by zduszać inflację, a Morawiecki ją zwiększaCzytaj też:
IPAG spodziewa się potężnej podwyżki stóp procentowych