W niedzielę 3 lipca białoruski polityk wziął udział w obchodach święta niepodległości. Łukaszenko złożył wieniec pod kompleksem pamięci zwanym Kopcem Chwały. W swoim przemówieniu nawiązał do bliskiej współpracy z Rosją o toczącej się wojny na Ukrainie.
Związek z Rosją
Łukaszenko stwierdził, że ostatnia decyzja przywódców NATO o znacznym zwiększeniu liczebności wojsk szybkiego reagowania (z 40 tys. do 300 tys.) to element przygotowań do wojny.
– Wiecie o tym, że podjęto decyzje o dziesięciokrotnym zwiększeniu liczebności armii NATO we wschodniej Europie! Po co to robić w czasie pokoju? Po to, żeby walczyć – stwierdził polityk cytowany przez serwis Ukraińska Prawda za białoruską państwową agencją prasową Biełta.
– Musimy wytrzymać i będziemy robić wszystko, żeby wytrzymać i zwyciężyć. [...] Dziś zarzucają nam, że jesteśmy jedynym krajem na świecie, który popiera Rosję w jej walce z nazizmem. Popieraliśmy i będziemy popierać Rosję – dodał.
Łukaszenko wskazał, że oba państwa od lat tworzą wspólne oddziały wojskowe.
– Czyż nie wiedzieli, że już dawno stworzono u nas, w Związku Białorusi i Rosji, wspólne oddziały sił zbrojnych? W rzeczywistości to jedna armia. Byliśmy i będziemy razem z bratnią Rosją – powiedział.
Podniósł się także do toczącej się na Ukrainie wojny i możliwym w niej udziale białoruskich żołnierzy. Polityk stwierdził, że udział Białorusi w "rosyjskiej operacji specjalnej" został przez niego "określony już dawno".
Wina Zachodu
Kilka dni temu Aleksander Łukaszenko i Władimir Putin spotkali się w Petersburgu celem omówienia bieżącej sytuacji w Donbasie oraz kwestii dotyczących formowania Państwa Związkowego.
Rosyjski prezydent stwierdził, że sankcje nakładane przez Zachód popychają Mińsk i Moskwę do szybszej integracji. Jak tłumaczył, przyspieszenie integracji pomoże zminimalizować szkody, spowodowane sankcjami nakładanymi na Moskwę przez Zachód.
Czytaj też:
Putin uda się w pierwszą zagraniczną podróż od rozpoczęcia wojnyCzytaj też:
"Niech tylko spróbują napaść. Nie takim łamaliśmy rogi". Łukaszenka grozi PolsceCzytaj też:
"Będziemy musieli zareagować". Łukaszenka mówi o Polsce