W tekście, opublikowanym przez "Frankfurter Allgemeine Zeitung", ale także przez "Gazetę Wyborczą", Olaf Scholz powiedział, że energetyczne uzależnienie Niemiec się od Rosji było błędem, który jest teraz naprawiany. Kanclerz Niemiec postawił jednocześnie postulat, żeby przekształcić Unię Europejską w jeden podmiot geopolityczny, w którym wiodącą rolę odrywałyby Niemcy.
Wcześniej Schulz, teraz Scholz
Kwestia sytuacji na europejskiej scenie politycznej w kontekście interesów polskich była jednym z wątków piątkowej rozmowy z Rafałem Ziemkiewiczem na antenie Telewizji Republika.
Publicysta przypomniał, że 5 lat temu to właśnie "Do Rzeczy" próbowało nagłośnić wypowiedzi Martina Schulza, który kilkukrotnie na różnych zjazdach zapowiadał, że do 2025 roku zbudowane zostaną Stany Zjednoczone Europy. – Oczywiście to, co oni budują, to Związek Socjalistycznych Republik Europejskich – zaznaczył Ziemkiewicz.
– Schulz mówił wyraźnie, że rządzić muszą Niemcy, bo – tu wskazał oskarżycielskim palcem dwa kraje w Europie środkowo-wschodniej – niszczą demokrację i praworządność. (…) Teraz kanclerz Scholz do tego wraca. Niemcy uważają siebie za prymusa świata i sądzą, że mają wobec ludzkości, a na pewno Europy obowiązek "ogarnięcia tej ciemnej masy i poprowadzenia we właściwym kierunku". Ciekawe jest natomiast to, że Scholz zrobił to akurat teraz, po serii kompromitacji, gdzie opłacałoby mu się zamknąć na razie – powiedział Ziemkiewicz.
Ziemkiewicz: Bzdura, że z Unii Europejskiej płynie dostatek
– Obok wypowiedzi Scholza mieliśmy całą serię jednoznacznych sygnałów do Polski, że Europa nie zamierza odpuścić teraz takiej okazji, jaką jest przyciśnięcie nas teraz kryzysem, węglem, uchodźcami. (…) Unijny komisarz ds. praworządności Didier Reynders powiedział, że Polska nie może liczyć na żaden „rabat wojenny” – przypomniał Ziemkiewicz.
– Przyjechała – użyję potoczne słowa – "kontrol" z Parlamentu Europejskiego. Członkowie tej delegacji zaapelowali, żeby zgłaszać im przypadki nieprawidłowości. Jak wiadomo, był to apel do opozycji. Chcieli mieć podkładkę do wstrzymania nam unijnych środków, nie tylko z KPO, bo tych pieniędzy to nigdy nie zobaczymy, tylko generalnie – kontynuował publicysta.
– Nie było jeszcze sytuacji, żeby któryś unijny kraj został zaszczycony przez taką "kontrol". Oni nie ukrywają zamiarów. (…) Nazajutrz po artykule Scholza, Reuters podaje informację, że Rosja wznowi dostawy przez Nord Stream 1 do Niemiec – powiedział.
Ziemkiewicz ocenił, że w Polsce funkcjonują w tym kontekście dwie mega bzdury. – Pierwsza, to że z Unii płynie do nas dostatek, a jak wyjdziemy, to będzie bieda. Otóż to UE wysysa z nas (…) Druga bzdura, to jest, że jak Polska wyjdzie z UE, to będzie nas okupował wschód – powiedział publicysta.
Czytaj też:
Ziemkiewicz: Ja w to nie wierzę, ale premier wierzy