Wszystkie te niemieckie opowieści „no, sami nie wiemy, jak można było tak zaufać Putinowi i tak się od niego uzależnić” oraz „no sami nie wiemy, co teraz robić, będziemy musieli zmieć naszą politykę, ale to przecież musi potrwać, dajcie nam chwilę i bądźcie cierpliwi” – to ściema. Zwykły kit i kamuflaż.
Niemiecka polityka jest bardzo spójna i konsekwentna, począwszy od pierwszych uzgodnień dotyczących „nordstreamu 1” do niedawnego artykułu – manifestu Olafa Scholza. I bardzo obłudna.
Kłamstwo towarzyszy jej od pierwszych chwil, i nie ustaje ani na moment. Ogłaszając budowę rurociągu, który za cenę pięciokrotnego zwiększenia kosztów omijał cztery sojusznicze kraje środkowoeuropejskie, i który de facto w całości sfinansował rząd niemiecki (zarówno firmy niemieckie, jak i Gazprom „inwestowały” bowiem pieniądze z gwarantowanego państwowego kredytu) zarazem twierdziła Kanclerz, że to „prywatne przedsięwzięcie biznesowe” i tej w oczywisty sposób fałszywej tezy trzymają się Niemcy do dziś.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.