Referenda w Donieckiej Republice Ludowej, Ługańskiej Republice Ludowej, Zaporożu i Chersoniu są zgodne z prawem międzynarodowym i są realizacją praw ich mieszkańców – przekonuje w oświadczeniu cytowanym przez TASS rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Rosyjska propaganda o "referendach"
Tymczasem propagandowe media "podsumowują" pierwszy dzień (23 września) głosowań na okupowanych przez Rosję terytoriach.
Pierwszy dzień głosowania w punktach wyborczych przebiegł bez przeszkód, pomimo trwających działań wojennych – relacjonuje agencja TASS, a pracownicy serwisu twierdzą, że w poszczególnych okupowanych regionach głosował już od 15 do 24 proc. obywateli.
TASS podaje również nieprawdziwe informacje, że proces głosowania jest monitorowany przez obserwatorów międzynarodowych – m.in. ze Stanów Zjednoczonych i Europy. Według przewodniczącej Centralnej Komisji Wyborczej Ługańskiej Republiki Ludowej Eleny Kravchenko, w tym regionie swoją obecność potwierdziło 50 obserwatorów – twierdzi serwis.
Agencja podaje również kuriozalne dane dotyczące rzekomej obecności obserwatorów w obwodzie donieckim, chersońskim i zaporoskim. W Donieckiej Republice Ludowej, nad głosowaniem czuła 129 obserwatorów z zagranicy, w tym z Wenezueli i RPA, a także 550 dziennikarzy z Wielkiej Brytanii, Włoch, Chin, Katary, Francji i innych państw – czytamy.
Nielegalne referenda
W piątek, w czterech częściowo okupowanych przez Rosję obwodach Ukrainy: ługańskim, donieckim, chersońskim i zaporoskim, rozpoczęły się "referenda" dotyczące przynależności państwowej. Mieszkańcy mają odpowiedzieć na pytanie czy chcą, aby terytoria tych obwodów stały się częścią Federacji Rosyjskie. Głosowanie potrwa do 27 września.
Działania Moskwy na częściowo okupowanych terenach skomentował w piątek prezydent USA Joe Biden, który głosowania określił jako oszustwo. Amerykański przywódca zapewnił również, że Waszyngton "nigdy nie uzna terytorium Ukrainy, za cokolwiek innego, niż część Ukrainy".
Czytaj też:
Kolejne sankcje wobec Rosji? Jest deklaracja USACzytaj też:
Rosja grozi USA? Ambasador Antonow wspomniał o konflikcie nuklearnym