Ambasador Rosji w USA Anatolij Antonow, cytowany przez rosyjską, propagandową agencję TASS, podkreślił, że Moskwa jest wierna zasadzie, że w konflikcie nuklearnym nie ma zwycięzców i nigdy nie powinno się go rozpoczynać.
Zawoalowana groźba pod adresem USA?
Podczas wystąpienia przed uczestnikami międzynarodowej konferencji naukowej Akademii Dyplomatycznej, poświęconej 60. rocznicy wybuchu kryzysu kubańskiego, Anatolij mówił o relacjach na linii Moskwa-Waszyngton.
– Chciałbym wierzyć, że mimo wszystkich trudności, nie zbliżyliśmy się do niebezpiecznego progu otchłani konfliktu nuklearnego z Amerykanami – podkreślał dyplomata.
Przemawiając, Anatolij stwierdził również, że USA "storpedowały niemal wszystko (wszystkie ustalenia - red.), co powstało w zakresie kontroli zbrojeń w ostatnich dziesięcioleciach". – Perspektywa przyszłych porozumień o znaczeniu strategicznym wydaje się niepewna – dodał ambasador.
Wściekłość w rosyjskiej telewizji po reakcji Zachodu
Tymczasem jak relacjonują media, rosyjscy propagandyści są wściekli z powodu reakcji Zachodu na tzw. referenda przyłączeniowe, które odbywają się na okupowanych terenach Ukrainy.
Władimir Sołowjow, jeden z najbardziej znanych kremlowskich propagandystów, jest wręcz zdziwiony, że państwa zachodnie nie rozumieją idei odbudowy Związku Radzieckiego. To wizja, której chęci realizacji nigdy nie krył Władimir Putin.
– Ukraina istnieje – powiedzmy – 31 lat. No to już nie będzie istnieć. Kogo to obchodzi? – stwierdził Sołowjow. Dodał także, że Rosja położy kres istnieniu Ukrainy. – Dałem ci życie i je odbiorę – powiedział.
Z kolei Olga Skabiejewa, kolejna z czołowych propagandystów rosyjskiej telewizji, stwierdziła, że Zachód będzie musiał użyć broni masowego rażenia, żeby powstrzymać Rosję. – Chcecie nas zniszczyć? Musicie użyć broni jądrowej. To proste – stwierdziła w innym programie Rossija
Czytaj też:
Prezydent: USA nadal wspierają Ukrainę. To dla nas ogromnie ważneCzytaj też:
Miedwiediew straszy Zachód pociskami hipersonicznymi