Wolę być wrzucony do cysterny, jak to się stało z patriarchą Józefem, który wobec ojca oskarżał braci o największe zbrodnie (Rdz 37, 24), niż być podobnym do kapłana Helego (1 SM 2, 23–26), świadka przestępstw swych synów, który milczał, aby nie narazić się na gniew Boży. Dlaczego mnie potępiacie? To, co obecnie czynię przeciw rozwiązłości, św. Hieronim czynił przeciw arianom, św. Augustyn przeciw manichejczykom i donatystom”.
Zacytowane słowa pochodzą z XI- wiecznego traktatu „Liber Gomorhianus” („Księga Gomory”), napisanego przez kard. Piotra Damianiego. Ten doktor Kościoła był jedną z czołowych postaci ruchu zmierzającego do odnowy Kościoła „in capita et in membra” (w głowie i w członkach). Ruch ten przeszedł do historii jako „reformy gregoriańskie” – od postaci papieża św. Grzegorza VII (1073–1085). Zazwyczaj kojarzony jest z tzw. walką o inwestyturę, czyli sporem między papiestwem a cesarstwem, którego symboliczną kulminacją było ukorzenie się wyklętego cesarza Henryka IV przed Grzegorzem VII w Canossie.
Jednak emancypacja Kościoła rzymskiego spod władzy cesarzy (i jednocześnie królów niemieckich) nie była początkiem, ale zwieńczeniem ruchu rzeczywistej odnowy Kościoła. Najpierw musiał on wyzwolić się z cięższych oków – zaniedbania właściwego kultu Bożego i moralnej dyscypliny wśród duchowieństwa. Mozolna praca trwa długie dziesiątki lat za murami rozrastającej się benedyktyńskiej kongregacji z Cluny, która postawiła sobie za cel powrót do splendoru liturgii i surowości pierwotnej reguły św. Benedykta.
Z tą duchowością, z tym rozumieniem reformy Kościoła związany był autor „Księgi Gomory”, który cały ten traktat poświęcił krytyce przykładów moralnego upadku wśród duchowieństwa. Na czele tej listy przypadków zepsucia tych, którzy powinni wieść rzesze wiernych do zbawienia, doktor Kościoła wymieniał plagę homoseksualizmu, który szerzył się – jak podkreślał św. Piotr Damiani – wśród księży. Przyjąwszy taki „styl życia”, nic nie chcieli oni słyszeć o konieczności odnowy Kościoła w „głowie” (papiestwo) i „członkach” (stan duchowny).
Zacytowane słowa „Księgi Gomory” były odpowiedzią autora na zarzuty już wtedy pojawiające się, że zwolennicy radykalnego oczyszczenia Kościoła z zepsucia moralnego grzeszą brakiem miłosierdzia wobec ułomnej ludzkiej natury. Kierowano pod adresem św. Piotra Damianiego retoryczne pytanie: „Czyż nie byłoby bardziej miłosiernie nie wiedzieć o takich okropnościach?”. Doktor Kościoła odpowiedział tak, jak zacytowano, i dodawał: „Moje sumienie mnie popiera. Nie szukam przychylności u żadnego śmiertelnika. Nie boję się gniewu nikogo z wyjątkiem Boga. Świadectwo mojego sumienia jest tym, do czego się odwołuję”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.