Nie milkną echa kontrowersyjnych słów, jakie padły we wtorek wieczorem w Polsat News. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zaproponował starcie z ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem "w studiu telewizyjnym lub na ringu".
– Na ringu urwałbym Czarnkowi głowę, widać jaki on jest utyty i gruby. Naprawdę panie Czarnek, jak pan chce, w każdej chwili mogę przyjechać do Warszawy na ile rund pan chce. Założę się, że pan nie wytrzyma – powiedział Jaśkowiak.
Do słów prezydenta Poznania odniósł się minister edukacji. "Ponieważ jestem ministrem edukacji, a nade wszystko mam wychowanie z Polskiego Domu z Goszczanowa, to nie odpowiem Panu Prezydentowi Jackowi Jaśkowiakowi adekwatnie do jego wypowiedzi. Przemilczę to, dziękując, że jednak nie będziecie szantażować dzieci i ich rodziców nauką zdalną" – napisał na Twitterze Czarnek.
Dlaczego Jaśkowiak mówił o walce w ringu z Czarnkiem?
We wtorek w Polsat News prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak był pytany m.in. o słowa ministra edukacji Przemysława Czarnka, który powiedział: "Panie Trzaskowski, panie Jaśkowiak, jeśli nie będziecie rozkradać pieniędzy, które wam przekazujemy, to na pewno będziecie mieć pieniądze na ogrzewanie i prąd".
– Ta wypowiedź jest bulwersująca i zastanawiamy się, czy nie skierować tego do sądu, bo takie słowa nie powinny paść – oświadczył Jaśkowiak. Skrytykował Czarnka także za inną wypowiedź w przypadku, gdy w szkołach będzie za zimno "pojawią się wnioski o zarząd komisaryczny".
– Ta wypowiedź jest skandaliczna, bo pan Czarnek nie jest ministrem uprawnionym do tego, żeby wprowadzać zarząd komisaryczny – stwierdził prezydent Poznania. I dodał, że współczuje premierowi Mateuszowi Morawieckiemu takich ministrów jak Czarnek.