W sobotę podczas spotkania w Jedliczu na Podkarpaciu Kaczyński mówił, że poprzedni rząd doprowadził do tego, że "polskie kopalnie jako całość były w stanie wielkiego zagrożenia, kiedy myśmy przejmowali władzę".
– I co myśmy zrobili? Zgodziliśmy się na ten upadek? Nie. Myśmy zebrali z budżetu, ale także od przemysłu energetyczne, czyli także od kopalni, łącznie ok. 20 mld zł, żeby te kopanie ratować – podkreślił.
– Minister (Krzysztof - red.) Tchórzewski, wtedy minister energii, podjął się właśnie tego zadania, żeby uratować te kopalnie. Nie udało się uratować wszystkich, bo niektóre z nich, z punktu widzenia ekonomicznego, mogły przynosić wyłącznie bardzo ciężkie straty. Były wtedy takie ceny węgla, jakie były – tłumaczył.
Kaczyński przypomina słowa Bieńkowskiej
– Ale generalnie rzecz biorąc podtrzymaliśmy produkcję węgla w Polsce. My, a nie oni. Oni, jeszcze raz powtarzam, gdzie to mieli. I to są słowa nie kogoś od nas, nie kogoś ze związków górniczych, tylko pani wicepremier, a później pani komisarz z Unii Europejskiej, pani (Elżbiety - red.) Bieńkowskiej – mówił Kaczyński.
– Więc kto jest winien temu, że w Polsce mamy kłopot z węglem? W ogóle, tak generalnie? Oni. No ale jeszcze był ten import z Rosji, który był wynikiem właśnie tych działań Unii Europejskiej, które oni podjęli, już tutaj się kompletnie węglem nie interesując – powiedział.
Węgiel po 2 tys. zł będzie do kupienia w gminie. Sejm uchwalił ustawę
W czwartek Sejm przyjął ustawę, która zakłada dystrybucję węgla na potrzeby mieszkańców przez samorządy.
Na mocy tych przepisów gminy, spółki gminne i związki gminne będą mogły kupować węgiel od importerów (PGE Paliwa oraz Węglokoks) po 1,5 tys. zł za tonę, a następnie sprzedać go mieszkańcom po nie więcej niż 2 tys. zł za tonę.
Różnica 500 zł (za tonę) to środki na pokrycie kosztów dystrybucji węgla przez gminy, np. koszty transportu.
Czytaj też:
Minister Moskwa: Nie zniesiemy embarga na węgiel z Rosji